sobota, 30 stycznia 2016

29: Spróbujmy.

Oliwia POV:
Obudziłam się pierwsza niż reszta dziewczyn. Można nawet powiedzieć, że zasnęłam dopiero nad ranem ciągle się martwiąc i ściskając w dłoni test ciążowy.
Kiedy zerknęłam na zegarek ścienny widniała na nim szósta rano.
Zerwałam się z łóżka i pędem udałam się do łazienki, po przeczytaniu ulotki, dostosowałam się do niej a potem odkładając go na umywalkę usiadłam na toalecie modląc się o jedną kreskę.
Po pięciu minutach spoglądania na zegarek w telefonie w końcu mogłam dowiedzieć się czy moje życie ulegnie diametralnej zmianie.
Wstając i podchodząc do umywalki zamknęłam oczy i chwyciłam test.
-Trzy, dwa, jeden.- Otworzyłam oczy i zobaczyłam dwie pierdolone czerwone kreski  na pierdolonym teście.
-Przecież to nie możliwe. -W moich oczach od razu pojawiły się łzy.
-Co ja powiem dziewczyną, co powiem Liam'owi?- Zadawałam sobie samą pytania retoryczne.
Zsunęłam się po ścianie, siadając na podłodze.
Łzy spływały jak oszalałe.
Jeszcze raz przetarłam oczy i spojrzałam na test po czym niemal natychmiast zachciało mi się wymiotować z nerwów.
Po obmyciu twarzy i umyciu zębów, spojrzałam w lustro .
- Nie powiesz im tego!- Szepnęłam do siebie.- Nie teraz. -Schowałam test w stanik i wyszłam spokojnie z łazienki. 
Gdy zobaczyłam, że dziewczyny nadal śpią, podbiegłam do szafki na której leżała torebka i schowałam do niej test.
W końcu usiadłam na krześle przy stoliku i podpierając się na łokciach, zaczęłam rozmyślać. 
Powstrzymując łzy zastanawiałam się czy podczas ostatniej imprezy nic złego nie zrobiłam swojemu dzidziusiowi.
Dotknęłam swojego brzucha i pogłaskałam się po nim, uśmiechając się przez łzy. 
Bałam się również reakcji moich rodziców. Bałam się odrzucenia Liam'a.
Kiedy w ogóle to się stało? Przecież miał uważać!!!
Powiem wszystkim za miesiąc.
Najpierw Liam'owi, potem o ile mnie nie porzuci powiemy razem naszym rodzicom. 
Boże my nawet nie poznaliśmy na wzajem swoich rodziców, a już jestem w ciąży. 
Ale nie, nie mogę się załamywać. Kiedyś obiecałam sobie, że moje dziecko nigdy nie będzie moim problemem. 
Przysięgłam to sobie gdy usłyszałam słowa swojej babki. 
" Zawsze byłaś tylko problemem. Przez ciebie matka nie zrealizowała swoich planów"
I wtedy dotarło do mnie, jaką rolę będę spełniać już za dziewięć miesięcy. Odetchnęłam głęboko i próbowałam wstać z krzesła i podejść do okna. Wstając strąciłam dłonią małą figurkę ozdabiającą ten pokój, która roztrzaskała się w drobny mak, budząc przy tym Karolinę. 
K- Co ty wyprawiasz?- Zapytała zdezorientowana, patrząc na mnie zaspanym wzrokiem. 
JA- Nic wstając z krzesła strąciłam to małe gówno ze stolika.- Oznajmiłam spokojnym głosem.- Robiłam test.-Dodałam, ponieważ pierwsza chciałam zacząć tą rozmowę i szybko się od tego uwolnić. 
K- I jak?- Zapytała lekko ochrypnięta. 
JA- Nie jestem w ciąży.- Rzuciłam wymuszając przy tym uśmiech. 
N- Pokaż test.-Nagle usłyszałam głos najmłodszej z nas, podnoszącej się do pozycji siedzącej i przy okazji ziewającej. 
JA- Jak tylko zobaczyłam, że nie jestem w ciąży otworzyłam okno i wyrzuciłam go jak tylko najdalej się dało. - Kłamałam, starając się mówić wiarygodnym tonem.
K- Chyba też bym tak zrobiła.-Prychnęła i przeczesała włosy palcami. 
N- W takim razie, nie długo będziesz miała okres. Ostatnio jesteś taka nieznośna. Ciągle jesz i masz humorki.- Oznajmiała mi z uśmiechem na twarzy. 
JA- Również tak uważam.- Stwierdziłam i dałam susa na swoje łóżko przy ścianie. Zamknęłam oczy i znów zaczęłam myśleć o ciąży, zastanawiałam się co dalej, czy dam radę udawać dawną siebie, bez zmartwień. 
N- Wstajemy?- Zapytała.- Mam ochotę się dziś cały dzień opalać na tej zajebistej plaży. 
D- Boże, a ja mam taką straszną ochotę strzelić sobie w twarz. I tak wcale mnie nie obudziłyście i tak wiem, że Oliwia nie jest w ciąży.- Mówiła trochę stłumionym głosem, przez to, że jej twarz była wlepiona w poduszkę. 
K- Czemu chcesz bić samą siebie? - Zapytała kpiącym tonem głosu. 
D- Bo tak odwaliłyśmy, że Louis mnie zabije.- Oznajmiła.- Boję się, że przez to ze mną zerwie.
JA- Ja też się martwię. Tym bardziej, że Liam się nie odzywa.- Mówiłam i aż przeszły mnie dreszcze na myśl o zerwaniu i o samotnym wychowywaniu dziecka. 
K- Do mnie pisał Niall, mówił, że chłopaki nawet chcieli tu za nami przyjechać, ale przypomnieli sobie o jakichś wywiadach. 
D- Louis nie napisał ani słowa od kiedy się dowiedział gdzie jesteśmy.- Powiedziała lekko wystraszona. 
K- Niall mówił, że się z nas śmieją. A Liam i Lou po prostu pewnie się zmówili, żeby dać wam nauczkę. 
JA- Mów dalej, to miód dla moich uszów. - Stwierdziłam nadal leżąc i próbując ogarnąć swoje emocje, których jak nie opanuje, zdemaskują mój stan. 
D- Czyli chłopcy uważają nas za wariatki, ale wciąż nas kochają, tak? Powiedz, że właśnie to miałaś na myśli.- Uśmiechnęła się. 
                                 
                                                                       *****
Dominika POV: 

JA- Dlaczego w Londynie nie ma takiego słońca, co ??- Zapytałam przyjaciółki, które leżały na swoich ręcznikach. 
Leżąc twarzą do ziemi ciągle upajałam się promieniami słońca padającymi na moje plecy i nogi.
N- Bo Anglia to nie Ibiza, nie?- Stwierdziła pytająco. 
K- Ej laski, serio nie pamiętacie, jak się tu znalazłyśmy? - Zapytała szukając jakiegoś tematu. 
N- Przypomniałam sobie odprawę na lotnisku, a wy?
JA- Ja pamiętam bar i Kaśkę.- Dodałam.
O- Jesteśmy okropne.- Odezwała się z uśmiechem, po dłuższym milczeniu. 
K- Najbardziej powalone laski na świecie.- Kręciła głową z uśmiechem. 

                                                                     *****
O- Wspaniały był ten obiad.- Mówiła ocierając twarz chusteczką. 
Siedziałyśmy na tarasie przy hotelu masując swoje brzuchy z przejedzenia. 
JA- Mam propozycje. Zaznaczam wam od razu, że jest nie do odrzucenia. Pójdziemy dziś wieczorem do baru? Będą zawody w ujeżdżaniu byka.- Zaklaskałam w dłonie z fascynacji. 
K- Boże, nigdy tego nie robiłam. Ale chcę.- Zrobiła wielkie oczy.
N- Ja, kurwa mać też!- Pisnęła. 
Kiedy stwierdziłyśmy, że jesteśmy genialne, usłyszałam, że mój telefon dał o sobie znać i dostałam SMS'a. 
Szybko wyciągnęłam komórkę i odczytałam wiadomość. 

Louis-Zastanawiam się właśnie wspólnie z Liam'em, czy dostaniemy chociaż jakieś fajne zdjęcie z waszej wyprawy.

Uśmiechnęłam się i prawie wyskoczyłam z wiklinowego fotela na tarasie. 
JA- Laski robimy zdjęcie, chłopcy nas o to poprosili. 
Szybko zaczęłam ustawiać w telefonie samowyzwalacz i dołączyłam do już pozujących dziewczyn. 

JA- Proszę:* Mam nadzieje, że się spodoba. 



Kiedy wysłałam zdjęcie z powrotem usiadłam na fotelu i czekałam na kolejną wiadomość. Nie długo później mój telefon znów wydał z siebie dźwięk. 

Niall- Karolina bawi się w hipisa?  ?? 

Wybuchłam śmiechem i zaczęłam odpisywać ignorując dziewczyny z pytającymi wyrazami twarzy. 

JA- Ten wisiorek wygrała na straganie w losach.  HAHA :* 

Niall- Hahaha.. Wracajcie.. Już za trzy dni nasza impreza, a ja nawet nie mam dla ciebie prezentu. 

JA- Wkrótce wracamy. Pójdziemy na wspólne zakupy misiaczku :* 

Niall- Och to takie męskie zajęcie.  

                                                                          *****

Liam POV:

Dziennikarz- Cześć chłopaki.- Podał każdemu z osobna dłoń na przywitanie.
-Cześć.- Odpowiedzieliśmy na raz.
Dziennikarz- Miło mi znowu u was gościć.- Usiadł na kanapie i położył na ławie swój dyktafon.
Louis- Nam również jest miło.
Dziennikarz- Dobrze, więc zaczynamy.- Poinformował nas i włączył nagrywanie.
- Ponieważ wywiad ma być trochę bardziej o waszym życiu prywatnym, może na początek zapytam:
Czy jesteście singlami chłopaki?
Harry- Tak jesteśmy singlami.- Uświadomił dziennikarza.
" MATKO OLIWIA MNIE ZABIJE "- Uświadomiłem sobie.
Dziennikarz- No bo wiecie w sieci krążą zdjęcia wasze z jakimiś kobietami, które nie wyglądają na wasze przyjaciółki tylko bardziej wasze dziewczyny.
Niall- Naprawdę? Są takie zdjęcia? - Zdziwił się i nerwowo przełknął ślinę.
Dziennikarz- No tak .
Louis- To tylko nasze koleżanki. - Oznajmił.
Spojrzałem na Harry'ego, który właśnie patrzył na mnie i z miny wyczytałem.
" Macie stary przejebane, kiedy one to przeczytają "
Dziennikarz- Opowiedzcie o nich coś więcej. Jakie są?- Dopytywał.
JA- Uważam, że nie mamy prawa udzielać wam takich informacji na ich temat, bez ich zgody. - Próbowałem zapobiec drążenia tematu.
Dziennikarz- Te kobiety tu mieszkają. Może zawołacie je i same opowiedzą o sobie?- Dociekał.
Niall- Wow, stary! Skąd masz takie informacje?- Wstał z fotela zaskoczony.
Dziennikarz- Mamy swojego informatora.-Dodał już nieco skrępowany.
Harry- Informator Mike? Którego tatuś daje ci utrzymanie?- Wybuchł złością.
JA- Jeżeli nie przestaniesz zadawać głupich pytań wylądujesz za barem, w drugiej branży swojego szefa.- Oznajmiłem mu ze zmrużonymi oczami.
Niall- To tylko koleżanki, dotarło?- Spytał.
Harry- Przyjechały do mnie w odwiedziny, po dziesięciu latach. - Przybliżył się do dziennikarza.-Tak właśnie napiszesz w tym swoim wywiadziku, że to moje znajome, które poznałem na rodzinnych wczasach we Włoszech dziesięć lat temu. - Powiedział groźnym głosem.
Louis- A teraz to wszystko.- Wstał.- Wiem, że do długiego wywiadu jeszcze dużo ci brakuje , więc napiszesz coś o tym, że jesteśmy zapracowani .- Zaczął odprowadzać do do drzwi.- A i możesz dodać, że kochamy swoich fanów i już nie długo zdradzimy tytuł nowej płyty.
Harry- Dodaj jeszcze, że Mike jest pojebem, a teraz żegnam.- Pomachał ,mu.

Kiedy zobaczyliśmy jak odjeżdża Ja i Lou zmierzyliśmy się wzrokiem.
Louis- Dziewczyny nas powieszą.- Powiedział kręcąc głową i częstując mnie papierosem.
W tym samym czasie podszedł do nas Harry i obejmując nas obu rzucił nagle.
Harry- Utną wam jaja Panowie.
                                                                    *****

JA-Jak się bawicie? Tak bardzo odwaliłyście, że już nie sami nie wiemy, czy aby na pewno jesteście bezpieczne. 

Siedząc w kuchni i pijąc kawę, napisałem do Oliwii z nadzieją, że jeszcze żyje i aby upewnić się czy przypadkiem nie zmieniły swojej lokalizacji, Nie zdziwił bym się gdyby napisała, że właśnie wspinają się na Mont Blanc z butelką wódki na rozgrzanie.

Oliwia- Jesteśmy w barze, gdzie laski będą ujeżdżały byka. 

JA-A ty nie? Czy wam naprawdę tak bardzo brakuje wrażeń? 

Oliwia- Mnie boli brzuch. 

JA-Bawcie się dobrze. Tylko proszę bądźcie uważne. Kocham cię. Wracaj do mnie bo tak bardzo tęsknie wariacie.

Pisząc to uśmiechałem się sam do siebie. Zdałem sobie sprawę, że dzięki tym kobietą nasze życie się zmienia. Nigdy w życiu nie poznałem większych ryzykantek.

Oliwia-Zdajesz sobie sprawę z tego, że pierwszy raz w życiu wyznałeś mi miłość i to przez telefon???

To co przeczytałem zatkało mnie całkowicie, ponieważ nie zdawałem sobie sprawy z tego, że pomimo mojego uczucia do niej, nigdy jej tego nie powiedziałem.

JA-Och co za porażka:( :* 

Oliwia- Totalna :* 

Już szukałem w głowie pomysłu, co mógł bym jej jeszcze napisać, ale nagle poczułem, że moja skarpetka staje się mokra, spojrzałem w dół i zobaczyłem prezent urodzinowy Louisa dla Dominiki, który właśnie oblewa moją stopę.
JA- Louis kurwaaaaaaa!- Wrzasnąłem, ściągając skarpetę.
Louis- Co ty chcesz?- Pytał z salonu.
JA- Twój pies mnie obsikał!- Mówiłem patrząc na szczeniaka, szarpiącego moją nogawkę.
Louis- Dobrze zrobił.- Oznajmił, śmiejąc się, po czym pojawił się w kuchni zabierając psa.
Harry- Chłopaki!- Wydarł się nagle na cały dom.
Louis- Co chcesz idioto?- Odwrzeszczał do niego.
Harry- Laski w telewizji byka ujeżdżają.- Mówił podekscytowany.
Louis- Ja pierdole, ale on ma fazy.- Powiedział do mnie pod nosem.- Jakoś mnie to nie rusza.
JA- Louis.- Odchrząknąłem.
Louis- Co?- Spojrzał na mnie.
JA- To chyba nasze laski byka ujeżdżają.
Louis- Ja pierdole.- Odbił się od ściany i wybiegł z kuchni, a ja za nim.
Niall- Obczaj, jak one się ruszają!
Harry- Obstawiam, że to Natalia wytrzyma najdłużej. - Mówił ucieszony jak mysz do sera.
Louis- Kurwa, czemu one są w telewizji? Jak ty to znalazłeś?- Usiadł na kanapie między Harrym a Niall'em.
Harry- Przypadkiem przełączyłem na hiszpański kanał.
Niall- Boże, jak one się ruszają.- Poprawiał spodnie, chowając wybrzuszenie i nawet na chwilę nie spuścił wzroku z ekranu.
Louis- One są kurwa wszędzie.- Kręcił głową udając obojętnego, do czasu gdy Dominika nie zaczęła ślizgać się z plastikowego byka. - Dominika, złap go za rogi!- Zaczął kibicować swojej dziewczyny.
Dziwnym trafem, dziewczyna właśnie zrobiła to co mówił Louis, a gdy byk zaczął przyspieszać, Karolina, która siedziała po środku, przytuliła się mocno do Dominiki.
Harry- A gdzie Oliwia?? Ją też chce zobaczyć jak świetnie rusz ciałem, trzymając równowagę.
JA- Ona się źle czuje.- Oznajmiłem patrząc na moment w którym i Dominika i Karolina spadają z byka.
Harry- Moja szkoła!- Podskoczył zadowolony gdy Natalia została jako jedyna na polu walki.
Niall- Kurwa sam bym się na takim byku przewiózł.- Oznajmił. 
                                      *****

Jest godzina 23, po tym jak Harry wyszedł na piwo Ja,  Louis i Niall zaczęliśmy grać w fife. Szło mi całkiem nieźle, ale jak zwykle Niall musiał skopać mi dupę już pod sam koniec. 
Kiedy chłopcy już spali, ja zabrałem się za pisanie piosenki. Miałem tego wieczora całkiem niezłą wenę i ciągle przed oczami stała mi moja Oliwia. A myśląc nad refrenem, stwierdziłem, że będzie prosty i ukazujący tylko jedno uczucie. Miłość. 
Gryząc długopis zastanawiałem się, czy wszystko ze sobą współgra, a kiedy spojrzałem na zegarek na swojej dłoni było już po pierwszej. 
W końcu kiedy miałem iść już spać, usłyszałem śmiech kobiety i Harry'ego, który przepuszczał znajomą mi aż za dobrze twarz w drzwiach. 
- Ale to na pewno nie będzie problemem jeśli tu zostanę? -Zapytała kobieta zdejmując swoje buty. 
Harry-Sophie skarbie to też mój dom, mogę przyprowadzać każdego kogo chcę. 
 Sophie- To miłe. A co jutro powie na to Liam, gdy mnie zobaczy?- Zapytała wchodząc do salonu.
JA-Liam spyta po co tu przylazłaś.-Odezwałem się przez zaciśnięte zęby. 
Harry- Liam skarbie, weź zahamuj emocje.-Mówił  lekko podchmielony. Sophia będzie moim gościem w tym domu przez trzy dni.- Oznajmił spokojnie. 
Sophie- Liam proszę, nie będę wchodziła Ci w drogę.- Zrobiła swoją standardową minę,  którą zawsze przekonuje ludzi do siebie.
JA- I co może jeszcze będzie spała w pokoju z moją Oliwią? -Zapytałem Harry'ego całkowicie ignorując przy tym Sophie. 
Harry- Twoja laska i tak od dawna śpi z tobą. - Rzucił. 
JA- Widzę,  że i tak tu nic do gadania nie mam.- Machnąłem ręką i na pięcie odwróciłem się w stronę drzwi na taras. 
Wychodząc na dwór, poczułem lekki powiew wiatru. Usiadłem na leżaku i wyciągnąłem papierosa. Odpalając i zaciągając się poraz pierwszy spojżałem w niebo i odetchnąłem wypuszczając przy tym dym.
Nie mogłem po prostu uwieżyć w to, że  ona znów  pojawiła się w moim życiu. 
Sophie- Liam, możemy porozmawiać? - Zapytała siadając na leżaku obok mnie. 
JA- A mamy o czym?-Zapytałem ze sztucznym ironicznym uśmiechem.
Sophie- Co było między nami już nigdy nie wróci, ty jesteś szczęśliwy z tą dziewczyną a ja zaczęłam się realizować zawodowo. - Oświadczyła. 
JA- I co w związku z tym?- Spojrzałem na nią unosząc przy tym lewą brew. 
Sophie- Oprócz miłości była między nami wielka przyjaźń. -Zaczęła. 
JA- Chcesz się przyjaźnić?- Zapytałem przerywając jej.
Sophie-Wiem, jak to brzmi.- Spusciła głowę.
Odwróciłem wzrok i zaciągnąłem sie kolejny raz milcząc zastanawiałem się, jak mam wyjść z tej sytuacji.
-Liam powiedz coś. To naprawdę nie jest łatwe, taką rozmowa.- Poczułem jej dłoń na swoich plecach. 
Jaj dotyk spowodował, że znów na nią spojrzałem. 
JA-Sophia,zraniłaś mnie odchodząc. Jak ja niby mam teraz tak po prostu się z tobą  przyjaźnić? 
Sophia-Spróbujmy proszę. -Przytuliła się do mojej ręki. Zerknąłem na nią,  po czym wstałem. 
JA-Spróbujmy. 

piątek, 29 stycznia 2016

28: No dobrze, kochanie obiecujemy wam, że będziemy grzeczne i mało wypijemy.

Oliwia POV:

JA- No dobrze, kochanie obiecujemy wam, że będziemy grzeczne i mało wypijemy.- Mówiłam do telefonu mając na głośnomówiącym. 
Liam- Mamy taką nadzieje. Po prostu chcemy, żebyście wiedziały co się z wami dzieje podczas imprezy okej? 
JA- Skąd wiecie, że będzie impreza?- Zmarszczyłam czoło.
Liam- Jesteście z Polski.. Każdy powód jest dobry a urodziny szczególnie.- Odpowiedział, śmiejąc się. 
N- Weź się już rozłącz, bo nudzi nam się.- Szeptała. 
JA- Kochanie, muszę kończyć bo..- Zaczęłam zastanawiać się nad wymówką.- Listonosz przyszedł. Kocham cię.. Pa. 
Liam- Oliwia, przecież Listo..- Zaczął.
JA-PA.- Przerwałam mu i zakończyłam rozmowę. 
Chłopcy są od trzech dni w Stanach Zjednoczonych, a dziś są urodziny Dominiki.
D- Czyli Liam dzwonił, bo się o nas martwią?- Zapytała uśmiechając się. 
JA- Uważają, że to nie było by normalne, gdybyśmy czegoś nie odwaliły pod ich nieobecność.- Tłumaczyłam popijając sok pomarańczowy przy kuchennym stole. 
N- Pewnie boją się, że zrobimy największą w mieście domówkę.- Zakpiła.
K- Właście, a tak, jak już jesteśmy przy mieście. Wychodzimy dziś? 
D- No ba! Imprezujemy laseczki!!!- Zaklaskała w dłonie.- A teraz idziemy do ogrodu, jest idealne słońce.- Stwierdziła radośnie.
K- Jestem za! - Zeskoczyła z blatu i uniosła dłoń ku górze. 
N- Dawajcie do basenu!- Zerwała się i wybiegła z kuchni jako pierwsza. 
Wybiegłyśmy zaraz za nią, a potem po prostu zrzuciłyśmy z siebie ciuchy i w bieliźnie wskoczyłyśmy do letniej wody. 
D- To będą najlepsze urodziny w moim życiu!- Stwierdziła wskakując na pływający po wodzie materac. 
JA- I jeszcze ta pogoda!- Wyszłam z basenu i usiadłam na brzegu mocząc nogi. 
N- Wskoczyłaś do wody tylko po to, żeby za chwilę wyjść?- Zdziwiła się. 
JA- Ostatnio się źle czuję, a od wody zaczęło kręcić mi się w głowie więc wyszłam.- Wysłałam im szybki uśmiech.
K- Jakiś dzidziuś, czy coś? - Zapytała podejrzliwie.
O- Nie!- Skarciłam ją wzrokiem.- To przez to, że pogoda się często zmienia z słońca na deszcz. Wiecie, że źle to na mnie wpływa.- Wytłumaczyłam. 
K- Ale z tego co mówiłaś, u Zayn'a na imprezie też źle się czułaś.- Kontynuowała  głupi temat. 
O- Słuchaj, jeśli kiedykolwiek będę w ciąży, dowiesz się jako pierwsza okej? 
Niedawno miałam z Karoliną rozmowę dotyczącą moich planów związanych z Liam'em. 
Na szczęście wszystko jej wyjaśniłam a ona po prostu to zrozumiała, a teraz pewnie myśli, że jestem w ciąży i dlatego chce tu zostać. 
D- Zmieńmy temat dziewczyny.- Wtrąciła się, gdy Karolina chciała coś powiedzieć. 
N- Zdecydowanie, go zmieńmy. A i tak w ogóle to teraz moja kolej na ten materac. - Wywróciła Dominikę z materaca do Basenu. 
D- Suka!- Pisnęła. 

________________________________________________________________

Była godzina siedemnasta, kiedy opuściłyśmy dom ubrane całkowicie na luzie. 
Postanowiłyśmy odwiedzić polski sklep a potem bez namysłu nawiedziłyśmy dom Zayn'a. 
Na nasze szczęście była tylko Kaśka. 
Kasia.- Więc masz urodziny?-Zwróciła się do Dominiki, gdy zaczęła ustawiać na stoliku na werandzie kieliszki. 
D- Owszem.- Uśmiechnęła się. 
Kasia.- Cieszę się, że pomyślałyście również o mnie. 
K- Oj, co pięć głów to nie jedna.- Zażartowała. 

I tak właśnie spędziłyśmy długi wieczór u naszej nowej przyjaciółki, było naprawdę świetnie, do póki nie wrócił jej facet. 
Zayn- Laski może zamówię wam taksówkę, co?- Zapytał trzymając na rękach śpiącą Kaśkę. 
N- Nie! My jeszcze jesteśmy w całkiem niezłym stanie, więc po prostu zmieniamy lokal. 
JA- No właśnie!- Wymamrotałam. 
D- Mam urodziny i po prostu odwiedziłyśmy was, mam nadzieje, że się nie gniewasz za stan twojej dziewczyny. 
Zayn- Sama chciała.-Powiedział.- Idę ją położyć.- Odparł. 
K- Na razie!- Pomachała mu po czym ruszyłyśmy do furtki. 
D- To było dziwne. - Stwierdziła. 
JA- Obstawiam, że Zayn jest zły i zadzwoni na nas do chłopaków. 
K- Przejmujesz się? Bo ja nie? 

Szłyśmy ulicą, było już po dwudziestej trzeciej, kiedy wstąpiłyśmy do baru, było tam wiele ludzi, większość miała przy sobie jakieś bagaże. 
N- Chyba jesteśmy w barze przy lotnisku.- Oznajmiła. 
D- Pieprzyć to! Ważne aby piwo mieli.- Usiadła przy stoliku.
Okazało się, że piwo jest i to całkiem niezłe i tak właśnie zagościłyśmy w tym barze na długie godziny.
JA-Dziewczyny, czasem zazdroszczę chłopakom, że tak wyjeżdżają. Byli już w tylu miejscach na świecie.- Zauważyłam.
N- Ta tylko w Polsce ich nie było.- Wydukała.
D- Ale będą! Bo my jesteśmy ich dziewczyny!- Mówiłam gestykulując ręką.
K- Kto jest ten jest! Zdrówko!- Upiła resztki swojego piwa z kufla.
N- Jestem głodna, chce hot doga!- Marudziła.
K- Kelner! - Wydarła się. - Cztery hot dogi proszę!- Mówiła w pół żywa.
- Na obecną chwilę mamy tylko frytki.
JA- Zjem!- Mówiłam czkając.
- Robi się.- Odparł brunet po trzydziestce. Ewidentnie zmęczony swoją zmianą.
D- Chłopcy chyba właśnie idą spać, prawda?- Zapytała
K- U nas jest trzecia, odjąć siedem godzin, to u nich jest dwudziesta.- Bełkotała.
N- Wniosek z tego taki, że mogą do nas zaraz dzwonić.
D- I gówno, bo jak coś to śpię.- Wydęła wargi.
Zaczęłyśmy się śmiać, do póki nie przerwał nam głos z megafonu.
- Uwaga, Uwaga! W ostatniej chwili zwolniły się cztery bilety na tygodniowe wakacje na Ibizie! Zainteresowanych zapraszamy! Przewidywany odlot o godzinie czwartej piętnaście.
JA- Macie swoje karty i paszporty?- Zapytałam jakby wniebowzięta.
K- Ty chyba nie myślisz?- Patrzyła na mnie i wskazywała palcem na megafon.
D- Mhm!- Kiwała głową. To świetny pomysł.- Była zachwycona.
N- Jesteśmy pijane. Nie wpuszczą nas!- Upomniała nas.
K- Będziemy starać się w miarę ogarnąć.- Wstała z krzesła, nagle zachwycona.

 W końcu jednogłośnie zdecydowałyśmy się na podróż.
N- Ale czekajcie chwilę, moje frytki!- Mówiła gdy ciągnęłyśmy ja za ręce.
JA- Zjesz w samolocie!- Mówiła.
K- Dobra wchodzimy na lotnisko, błagam starajmy się chodzić w miarę normalnie.

I tak jak kazała tak właśnie zrobiłyśmy.
N- Kto jest najtrzeźwiejszy.
D- Ja to załatwię pierwsza.- Zgłosiła się i podeszła do okienka z biletami.
Czekałyśmy na nią oddalone o jakieś pięć metrów, aż w końcu przyszła.
- Mi się udało teraz wy!- Oznajmiła trzymając w dłoni bilet.
I tak własnie każda z nas cudem zdobyła bilet na wycieczkę życia.
_______________________________________________________-

K- Łapiecie? Właśnie siedzimy w samolocie a za jakieś dwie godziny będziemy na wyspie w chuj daleko od Londynu.
D- Życie.- Oznajmiła.
Siedziałyśmy po dwie.
Ja z Karoliną a Dominika i Natalia przed nami.
- Proszę zapiąć pasy! Starujemy.- Odezwał się pilot.
Posłuchałyśmy go a potem nieudolnie przez nasz stan zaczęłyśmy zapinać pasy.
W końcu poczułam, że samolot ruszył a my z podniecenia spowodowanego podróżą, aż pisnęłyśmy.
Będąc już wysoko nad ziemią w końcu podeszła do nas Stewardessa pytając, czy sobie coś życzymy.
Każda z nas wzięła po butelce szampana. A Natalia jeszcze te nieszczęsne frytki.
JA- Pijemy za zdrowie Dominiki.
D- Mam propozycję. Pobawmy się w to, która więcej zdoła wypić na raz.
K- Doobraa!- Uśmiechnęła się.

______________________________________________________________________________

Dominika POV:

" Obudziłam się. Nie nie otworzę oczów. I w ogóle co tu tak twardo "
W końcu zmusiłam się i ujrzałam światło dzienne,  po czym byłam strasznie zaskoczona.
JA- Dziewczyny! Pobudka!- Zaczęłam czołgać się po podłodze na której spałam jak i reszta dziewczyn zresztą też.
- Laski, budzimy się!- Zaczęłam potrząsać Oliwią.
O- Co?- Wybełkotała zaspana.
JA- Czemu ty przytulasz butelkę po winie?- Uniosłam lewą brew.
O- Bo lubię. Daj spać.
JA- Karolina!- Wrzasnęłam.
K- Ja pierdole, co jest?- Zerwała się raptownie.
JA- Gdzie jesteśmy?- Zapytałam z nadzieją w głosie, że one coś pamiętają.
O- No przecież byłyśmy w barze. A teraz w domu co? - Mamrotała.
JA- Otwórz oczy, to zobaczysz, czy to jest dom.- Mówiłam.
K- Pewnie wynajęłyśmy pokój w jakimś motelu.
JA- Matko ja nic nie pamiętam.- Złapałam się za bolącą głowę.
O- Ja też nie, ale spoko nic poważnego nie odwaliłyśmy, skoro jesteśmy w tym pokoju to znaczy, że byłyśmy w miarę rozsądne.- Mówiła siadając i odkładając butelkę na ziemię.
K- Wyjrzę przez okno, może dowiemy się gdzie jesteśmy.- Wstała lekko chwiejąc się na nogach, dotoczyła sie do okna.
O- I co widzisz?
K- Spoko, bo ogólnie Wielka Brytania to kraj w którym tworzą się miasteczka, gdzie jest większość ludzi z innego narodu i tworzą sobie taką swoja cywilizację prawda?- Zapytała z nadzieją w głosie.
JA- No dobra jest, ja się jej pytam gdzie jesteśmy, a ta mi o cywilizacjach nawija.- Pokręciłam głową.
K- Bo ja tu widzę bardzo dużo ludzi śniadej cery i jest jakiś targ z warzywami i jest jakaś wąska droga i białe budynki jeden przy drugim.
O- To pewnie jakaś Hiszpańska dzielnica Londynu. - Machnęła ręką.
JA- Budźcie Natalię. Zawijamy do domu.- Wstałam.
Wyjęłam telefon i zobaczyłam 18 połączeń nieodebranych i 10 SMS'ów.

Louis:*- Wróciliśmy, a was nie ma. Gdzie jesteście?
Dostarczono 14:15

Louis:*- Ej, odpisz. Martwię się. 
Dostarczono 14:32

Louis:*- Dominika, dzwonił Zayn! Pytał czy żyjecie po wczorajszym? Co się działo do kurwy? Odpisz!!!
Dostarczono 15:07

Louis:*- Zaraz zadzwonimy po policję i zgłosimy zaginięcie!
Dostarczono 15:10 

Louis:*- Odbierz ten telefon! 
Dostarczono 15: 15 

Louis:* - Jeszcze chwila i wyjdę z siebie. Gdzie jesteście? 
Dostarczono 15:18 

Louis:*- Matko, mam nadzieję, że żyjecie. 
Dostarczono 15:23

Louis:*- Jak nie odezwiesz się w ciągu godziny, dzwonię na policję!
Dostarczono 15:30 

Niall- Ej laska, coś się stało? Czemu was nigdzie nie ma? Szukamy was po mieście, przeszukujemy bary, hotele i dosłownie się zapadłyście. 
Dostarczono 15:55


- Pisali do nas i dzwonili. Szukają nas wszędzie.
O- Mam tyle nieodebranych, że mi się telefon zaciął.- Stwierdziła.
K- Ja mam kilka nieodebranych od Louisa, dwa od Liam'a.
JA- Weźcie jakoś ogarnijcie tą Natalię, pora wracać do domu bo i tak mamy przerąbane.-Upomniałam dziewczyny, czując lekkie zdenerwowanie.
K- Ej wstawaj!- Potrząsała siostrę za ramię.
N- Cooo?- Mamrotała.
O- Wstawaj, musimy wracać.- Mówiła schylając się nad zwłokami Natalii.
JA- I nawet nie próbuj się wymigiwać.- Podeszłam i złapałam ją za ręce ciągnąc ją za dłonie tak aby usiadła.
N- No już, no już..- Potrząsnęła głową. - Gdzie jesteśmy.
O- Chyba nadal w Londynie, ale wymiotło nas aż na Hiszpańską dzielnice.
N- Aaa..- Stwierdziła, a potem sięgnęła do kieszeni gdy usłyszała dźwięk SMS'a.
K- Obstawiam Louisa.- Rzuciła.
O- Ja Liam'a.
JA- Sto procent, że napisał Louis.- Stwierdziłam.
N- Napisał Harry, że mam kupić chleb, bo się skończył.- Spojrzała na nas z uśmiechem.
K- Ogarnijmy się jakoś w łazience i wracajmy.
JA- Wy idźcie, a ja zadzwonię do Lou.- Oznajmiłam i podeszłam do okna wyciągając z kieszeni telefon.
Nie czekałam zbyt długo na odzew ze strony chłopaka bo odebrał niemal natychmiast.

Louis-Gdzie do kurwy jesteście Dominika!- Krzyknął. 
JA- Nie martw się, przed chwilą się obudziłyśmy. Całą noc byłyśmy w hotelu i lekko się wstawiłyśmy.- Zaczęłam tłumaczyć, mając nadzieję, że mówię prawdę 
Louis-Kochanie, myślałem, że coś się stało!-Mówił zdenerwowany. 
JA-Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam! Kocham cię.- Mówiłam mając nadzieje, że to pomoże. 
Louis-W którym hotelu jesteście? Przyjadę po was.- Oznajmił spokojniej niż dotąd. 
JA- Przyjedziemy taksówką.- Stwierdziłam, że lepiej będzie, gdy Louis nie dowie się, jak daleko zapędziłyśmy się ubiegłej nocy. 
Louis- Przyjadę, bo znów was wetnie, cholera wie gdzie!- Rzucił. 
JA-Muszę kończyć. PA.-Rozłączyłam się wiedząc, że potraktowałam go przedmiotową, ale wiem, że jest uparty i musiałam jakoś go zbyć. 

Po zakończeniu rozmowy, weszłam do łazienki, gdzie dziewczyny myły sobie twarze i rozczesywały włosy palcami.
Gdy w miarę się ogarnęłyśmy wyszłyśmy z pokoju udając się do recepcji, gdzie za blatem stał przystojny mężczyzna, śniadej cery.
K- Chcemy uregulować rachunek.- Oznajmiła przyjaciółka.
- Proszę podać dowód osobisty.- Poprosił.
Karolina zrobiła co kazał, a on oznajmił, że rezerwacji naszego pokoju dokonałam ja i że wszystko uregulowane zostało już wczoraj.
W ogóle zwróciłam uwagę na jego akcent, świetnie znał angielski, jednak jego mowa mówiła sama za siebie.
Wychodząc z hotelu wszystkie rozejrzałyśmy się dookoła i od razu poczułyśmy na swojej skórze promienie słoneczne. To był chyba najcieplejszy dzień tego lata w Londynie.
N- Kurwa, szkoda, że przespałyśmy ten dzień, mogły byśmy teraz leżeć na leżaku w ogrodzie i spalić się na ostry brąz.
K- Patrzcie tam jest postój taksówek!- Wskazała palcem.
Kiedy powoli zmierzałyśmy do pojazdu usłyszałam, że mój telefon dzwoni.
Wyciągnęłam go z torebki i jasne dla mnie było, że mojemu chłopakowi znów coś nie pasuje.
JA- Słucham? Co tym razem masz mi do powiedzenia.- Zapytałam znudzonym głosem.
Louis- Gdzie jesteście? - Zapytał już spokojny. 
JA-Właśnie wsiadłam do taksówki.- Trzasnęłam drzwiami.
Taksówkarz- Kad damas para montar?- Zapytał. 
Zatkało mnie po czym uświadomiłam sobie, że nasz taksówkarz nie zna angielskiego.
K- Przepraszam, ja pana nie rozumiem.- Mówiła dziewczyna siedząca z przodu.
O- Bo on mówi po hiszpańsku.- Oznajmiła nam.
Louis- Co to za zamieszanie?- Usłyszałam nagle w słuchawce, przypominając sobie o naszym rozmówcy. 
JA- Jeśli chcesz, żebyśmy dojechały do domu to daj do telefonu Niall'a. On zna hiszpański. 
Louis- PO CO WAM DO KURWY HISZPAŃSKI?- Zapytał wolno i opanowanie. 
JA- Bo nasz taksówkarz od siedmiu boleści  nie rozumie angielskiego. - Oznajmiłam mając pewność, że facet za kierownicą tego nie słyszy. 

Niall POV:

Louis- Chodź na chwilę, bo laski wsiadły do taksówki, gdzie kierowca mówi po hiszpańsku.- Usłyszałem, jak Louis wchodzi za mną do kuchni, a za nim Liam, który cały czas nasłuchiwał rozmowy jego i Dominiki, mając nadzieje, że dowie się czegoś o ich położeniu. - Dominika podaj tego kierowcę do telefonu.- Poprosił po czym podał mi słuchawkę.
JABuenos días, Señor . Los colegas querían que les llevó a que en la calle The Mall 418.- Z uśmiechem na twarzy, że wreszcie mogę wykorzystać swoją naukę hiszpańskiego poinformowałem kierowcę, żeby przywiózł moje koleżanki na podany adres.
Kierowca-El Señor se burla de mí? Sin embargo, en Ibiza no existe esa calle.- I właśnie w tym momencie, moje gardło skurczyło się tak, że nie byłem wstanie zaczerpnąć powietrza.
JA- Por favor introduzca su teléfono , ya sea de las chicas . Probablemente no saben dónde están. Y gracias por la información . Estamos ayudado .- Podziękowałem za pomoc w dostarczeniu informacji i poprosiłem o podanie do telefonu którejś z dziewczyn.
D- No to sobie pogadaliście, wszystko fajnie, tylko dlaczego my nadal stoimy w miejscu?- Zapytała mnie.
JA-Bo do domu szybciej dostaniecie się samolotem.- Oznajmiłem patrząc na reakcję chłopaków, którzy pytająco na mnie patrzyli.
D-Horanowi się dziewczyny, na żarty zebrało.- Oznajmiła.
JA-Jesteście na Ibizie, jedźcie tą taksówką na lotnisko, może będzie jakiś samolot.
D-Kurwa, Louis mnie zabije.- Rozłączyła się.

Louis- Jest taki hotel w Londynie? Ibiza? Nie słyszałem. - Zapytał mnie.
JA-Tobie to matka chyba zwolnienie z geografii napisała?- Zastukałem się palcem w czoło.- Jest taka Hiszpańska wyspa Ibiza i tam właśnie są dziewczyny.-Oznajmiłem
Liam- Wiedziałem, że coś wykombinują, wiedziałem.
Harry- To było do przewidzenia.- Wszedł nagle do kuchni.-  Przecież one mają gorzej pojebane w głowie niż Ja. Nawet gdybym miał jeszcze trzech braci jednojajowych to i tak byśmy tego tak nie wykombinowali.- Usiadł na krześle.
Louis- Żarty ci się trzymają widzę, a to poważna sprawa.- Stwierdził.
JA- Nie spinaj się  tak. Po prostu zaszalały.- Starałem się bronić laski.
Liam- Zaszalały tak, że zapomniały gdzie są. A jakby im się coś stało?- Mówił zdenerwowany.  - Nie no kurwa idę zapalić.- Oznajmił i wyszedł z kuchni.- Louis pożycz papierosa.- Wrócił przypominając sobie, że nie ma swoich, bo miał rzucić palenie.
Louis- Idę z tobą.- Zeskoczył z blatu i wyszedł z kuchni.
Zostałem sam z Harrym, który właśnie beztrosko wpieprzał sobie chipsy, zachowując się przy tym jak Neandertalczyk.
JA- Chłopaki czekajcie!- Zeskoczyłem ze stołu na którym siedziałem i pobiegłem w stronę werandy.
-Idę do was, chce wiedzieć jakie są wasze decyzje.
Liam- Właśnie pisze SMS'a do Oliwii, że przyjedziemy po nie, bo napisała, że się wszystkie spłukały.
JA- Jutro mamy nagrania w BBC a po jutrze wywiad dla The Times, także raczej nie pojedziecie. - Oznajmiłem.

Dominika POV:

O- Słuchajcie Liam powiedział, że nie dadzą rady po nas przyjechać, mają za dużo obowiązków.- Oznajmiła gdy siedziałyśmy na plaży jedząc lody czekoladowe za praktycznie ostatnie nasze pieniądze.
JA- Na koncie mam jeszcze jakieś dwadzieścia złotych. Co daje nam cztery euro.
N- Chyba to ten czas, aby zadzwonić do rodziców i poprosić o mały przelew.
O- Mały przelew? Musisz mieć pieniądze na powrót do Londynu i na powrót do Polski.- Upomniała ją.
JA- A skoro mam cztery euro, a w sklepie w którym kupowałyśmy lody było stoisko ze zdrapkami, to chyba nic nie zaszkodzi kupić dwie zdrapki.- Kontynuowałam swoje przemyślenia nie zwracając uwagi na to co mówią dziewczyny.
K- Co ty se tam pod nosem pieprzysz?- Zapytała mnie.
JA- Chodźcie ze mną do tego sklepu, gdzie kupowałyśmy lody.- Zerwałam się.
N- Po co? Zapytała z uniesioną prawą brwią.
JA- Chodźcie i tyle. Moja intuicja podpowiada mi, że nam się uda stąd wydostać.- Ruszyłyśmy.
O- Zwariowałaś, czy zwariowałaś?- Zapytała sarkastycznie.
N- Obstawiam, że obie te opcje są prawdopodobne.- Rzuciła.
K- Co chcesz kupić? - Zapytała dorównując mi kroku.
JA- Zdrapki.- Oznajmiłam po czym weszłam do sklepu.
- Ja poproszę dwie zdrapki po dwa euro.- Oznajmiłam kasjerce, która na szczęście znała angielski.
Kiedy dziewczyna podała mi mój zakup a ja wystukałam pin do mojej karty, odeszłam od lady i opierając się o ścianę, zaczęłam zdrapywać pierwszą.
N- I co?- Zapytała zaglądając na małą karteczkę, na której była liczba 7 i powinna być. Tylko do 7 jest przypisana jakaś wygrana kwota.
JA- Wygrałyśmy dwa euro, idź ją wymień.- Wręczyłam kartkę Natalii.
Zaczęłam zdrapywać drugą i niestety nie było nic.
N- Masz.- Wręczyła mi następną.
Zdrapując pierw cyferki zauważyłam, że wszystkie cyfry to siódemki.
Łącznie podliczając kwotę wygrałyśmy dwanaście tysięcy euro.
K- Matko!- Pisnęła.
                                                                              ***

Wynajmując czteroosobowy pokój w innym hotelu, bliżej plaży i z lepszymi widokami niemal natychmiast zamówiłyśmy cztery bilety powrotne do Londynu.
N- Dominika, uratowałaś nasze życie.- Przytuliła mnie dziewczyna.
K- A już powoli zaczynałam panikować.- Również się wtuliła.
O- Ja chce frytki.- Dołączyła do nas.
JA- Oliwia, zrób test.- Oznajmiłam nadal tuląc przyjaciółki.
O- Jaki test?- Uniosła głowę.
JA- Ciążowy.- Dodałam.
O- Cooo? Pff nie jestem w ciąży.- Odsunęła się.
N- Ciągle jesz..- Zaczęła.
K- I masz humorki.- Dodała.
O- Boże, bo będę miała okres okey?- Uniosła brwi ale i tak było widać po niej zmieszanie.
JA- Masz, to na test.- Wyciągnęłam z kieszeni 5 euro.- Kup taki lepszy.
O- Ale ja nie jestem w ciąży!- Wrzasnęła.- Co wam nagle odbiło?- Zapytała.
N- Nic, po prostu przytyłaś lekko i masz zachcianki.- Stwierdziła.
Obserwując Oliwię zauważyłam, że ma nas za idiotki.
Ja ciągle trzymałam pieniądze w dłoni wyciągniętej w stronę przyjaciółki a ta w końcu wyrwa je jakby stwierdzając, że warto to sprawdzić.
O- Dobra zrobię test.- Spojrzała na nas.
K- Pójdziemy z tobą do apteki.- Podbiegła do drzwi i siadając na krześle zaczęła zakładać swoje różowo-białe adidasy.
JA- W ogóle to chyba musimy iść na jakieś zakupy. Mam dość tej bluzki i jeansów.- Marudziłam mierząc się wzrokiem.
N- Więc chodźmy.
                                                                     ****
O- Tak cholernie się boję.- Powiedziała wychodząc z apteki.
JA-Jutro dowiemy się, czy życie Oliwii nadal będzie kolorowe, czy zagrzebane w pieluchach.- Zakpiłam.

Ponieważ jesteśmy obecnie w jakiejś galerii, mijając kolejny sklep z męską odzieżą, nareszcie znalazłyśmy mały sklepik z seksowną bielizną.
Chciałam go minąć, dziewczyny były już dawno wgapione w inną wystawę, ale mnie nagle olśniło i zatrzymałam wzrok na czerwonym komplecie bielizny znajdującym się na manekinie na wystawie.
JA- Wejdźcie tutaj ze mną.- Poprosiłam dziewczyny zachwycające się jakimiś sukienkami.
O- Oliwia podeszła jako pierwsza.- Wow, zdaje mi się czy chcesz wynagrodzić Louisowi twoje zniknięcie?- Zapytała patrząc na mnie z rozbawieniem.
JA- Ty się nie śmiej, bo jak się Liam dowie, że jesteś w ciąży to też ci się taka przyda a i tak nie wiadomo, czy na to poleci po takich informacjach.
O- Dzięki, pocieszasz.
K- Wooooohoo.. Ta bielizna kipi seksem.- Stwierdziła.
JA- Kurwa idę po nią.- Weszłam raptownie do sklepu.
Po skończonych zakupach poprosiłam dziewczyny, aby poszły już do kręgielni a kiedy mnie posłuchały ja zaczęłam chodzić po sklepach  i kupować wszystko to co dziewczyny sobie wcześniej chwaliły i przymierzały mówiąc, że chciały by takie ubrania.

                                                                 *****
O- Och jesteś taka kochana.- Mówiła w hotelowym pokoju, gdy wróciłyśmy i zobaczyła swoją nową sukienkę, spodenki i bluzę.
K- Boże Dominika, jak ja ci się odwdzięczę.- Przytuliła mnie, trzymając w dłoniach sukienkę w kwiatki.
N- Ja pieprzę. Jesteś najwspanialsza.- Pocałowała mnie w policzek a po chwili wszystkie się przytulałyśmy.



poniedziałek, 11 stycznia 2016

27: Ona chociaż była w stanie dojść...

Karolina POV:

Obudziłam się przez silne promienie słońca, z czego nie byłam zachwycona.
Na początku nie ogarniałam, dlaczego spałam z siostrą a potem przypomniałam sobie, co działo się dziś w nocy w skutek czego Natalia obwinia się za wszystko i poprosiła mnie bym pobyła z nią zanim nie zaśnie i po prostu sama padłam,  pewnie pierwsza od niej.
Leżąc tak i zastanawiając się co dziś będę robić, spojrzałam na datę w kalendarzu
26.08.2015r.  
Za całe osiem dni są urodziny Dominiki. Po pierwsze muszę uświadomić Louisa po drugie muszę wynaleźć dla niej jakiś fajny prezent.
Ale jak to ja, wszystko na ostatnią chwilę, więc na razie nie będę się nad tym zastanawiała.
W ogóle cholera zaraz za Dominiką urodziny ma Niall,  zamiast na bilet powrotny do domu całą kasę wydam na prezenty.
Uśmiechnęłam się pod nosem, na myśl o tym ile centrów handlowych będę musiała zwiedzić w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego i przewracając się na plecy spojrzałam w sufit u doznałam olśnienia.
JA- Jasny szlag!- Poderwałam się i usiadłam raptownie.
N- Co jest?- Wyrwała się ze snu.
JA- Dobrze, że nie spisz!- Stwierdziłam patrząc na nią.
N- Bo?- Skrytykowała mnie swoją miną.
JA- Wiesz, który dziś jest?- Zapytałam wytrzeszczając wzrok na siostrę.
N- Dwudziesty szósty sierpnia. - Stwierdziła z powrotem przysypiając.
JA- Kojarzysz datę dwudziesty dziewiąty sierpnia?- Szepnęłam, aby przypadkiem nie usłyszała o tym osoba, którą mam teraz na myśli.
N- No tak, są to urodziny Liam'a.- Wymamrotała w półśnie. - Jasna cholera, zapomniałyśmy!- Nagle krzyknęła zrywając się jak ja wcześniej.
JA- Rusz tyłek idziemy do Oliwii.-Wyskoczyłam z łóżka.
N- Ona na pewno o tym wie, pewnie Liam coś planuje.- Stwierdziła i zwlekła się zaraz po mnie.
Ustaliłyśmy, że po porannym prysznicu i innych duperelach spotykamy się w kuchni i tak właśnie się wydarzyło.
Na nasze szczęście Liam jeszcze spał, choć było już grubo po jedenastej.
JA- Dzień dobry ludzie!- Uśmiechnęłam się do wszystkich i usiadłam przy stole obok zajadającego się płatkami Harry'ego.
N- Cześć wam.- Powiedziała kruszącym się nieśmiałym głosikiem.
Niall- Cześć śpiochy.- Odwzajemnił uśmiech opierając się o kuchenny blat i jedząc jogurt.
- Cześć.- Odpowiedział każdy naraz, prócz Liam'a.
JA- Przychodzimy do was z nowiną.- Oznajmiłam i zobaczyłam pozdzierane kostki na dłoniach Niall'a. - Auua..- Zwróciłam się bezpośrednio do niego.- Chyba boli co?- Zmarszczyłam brwi.
Niall tylko pokiwał głową i delikatnie się uśmiechnął kiedy oblizywał łyżeczkę po jogurcie.
Harry- Dowiem się w końcu jaką to nowiną chcecie się z nami podzielić?- Zapytał patrząc na mnie i na siostrę stojącą nade mną i podpierającą się o moje ramie.
N- No bo Liam ma urodziny niedługo. - Szeptała.
Spodziewając się, że wszyscy przytkają usta dłońmi z zaskoczenia usłyszałyśmy tylko prychnięcia niektórych.
O- Newsa, życia nam sprzedałaś.-Oznajmiła śmiejąc się.
Harry- Już od tygodnia mamy zarezerwowany bar i zaproszonych gości.- Stwierdził.
Louis- Tylko, jak coś to zapomnieliśmy. To ma być niespodzianka.- Upomniał nas.
JA- No okej, a czemu my dopiero teraz się o tym dowiadujemy? - Zapytałam udając focha.
Niall- Było się nie pałętać po ogródku, kiedy Louis dostał przypomnienie w telefonie, o jego urodzinach.
N- My się tylko opalałyśmy.- Uniosła kącik ust w lekkim uśmiechu.
D- Szczegóły opowiem ci po drodze do centrum.- Oznajmiła odkładając miskę po płatkach do zmywarki.- Louis pożyczył mi samochodu i wszystkie jedziemy na zakupy.

Cały dzień spędziłam na bieganiu po sklepach i w poszukiwaniu czegoś fajnego co mogła bym sobie sprawić na poprawienie mojego i tak świetnego samopoczucia.
I tak własnie wróciłam do domu tylko z prezentem dla Liam'a.
Byłam naprawdę zmęczona dniem i po zjedzonej wspólnie ze wszystkimi kolacji postanowiłam udać się do sypialni i rozluźnić przy cicho włączonej muzyce i słabym oświetleniu, leżąc na łóżku i myśląc o tym wszystkim co się wydarzyło wczoraj.
Z zadumy wyrwało mnie pukanie do drzwi.
JA- Proszę!- Uśmiechnęłam się do siebie a potem zobaczyłam tak dobrze znaną mi twarz Niall'a.
Niall- Mogę?- Zapytał marszcząc w żartach swój nos.
Wiedziałam, że również jest w dobrym humorze o czym świadczyła ta jego mina.
JA- Wejdź.- Usiadłam na łóżku i podkuliłam nogi, aby usiadł obok mnie.
Niall- Byłem tu już wczoraj w nocy, ale ciebie ani Dominiki nie było.- Oznajmił siadając przy mnie.
JA- Dominika już od kilku dni nie zaglądała do tego pokoju.- Oznajmiłam żartobliwie.- A ja spałam z Natalią, potrzebowała mnie.- Wyjaśniłam.
Niall- Chciałbym porozmawiać o tym w windzie.- Wydusił z siebie.
" No ty chyba żartujesz??? Nieee!!? Ja się wstydzę o tym gadać!!! "
JA- Niall, serio mnie wtedy wystraszyliście, po prostu potrzebowałam jakiejś otuchy.- Zaczęłam się tłumaczyć.
Niall- To było miłe.- Spojrzał mi w oczy.- Czasami przyjacielskie pocałunki są fajne.- Oznajmił dając mi do zrozumienia na jakiej pozycji w jego życiu jestem.
JA- No tak. Przyznam szczerze, że jesteś moim pierwszym przyjacielem z którym się całowałam i...- Przerwałam swoją wypowiedź, ponieważ to co chciałam powiedzieć najlepiej powinno być już dawno zapomniane.
Niall- I?- Uśmiechnął się kładąc dłoń na moim kolanie.
JA- I nic.- Przełknęłam ślinę.
Niall- I tak wiem, że chodzi ci o ten seks.- Zaśmiał się i oparł plecami o ścianę. - On był fajny.- Stwierdził radośnie.
JA- Nie jestem mistrzem w takich sprawach.-Rzuciłam nagle.
" Co kurwa? Co ja jemu właśnie powiedziałam????? "
Niall wybuchł śmiechem a jego dłoń zsunęła się z kolana na stopę.
- Hahahaha bardzo śmieszne, ja tu się krępuje a ty się bawisz na całego.- Wystawiłam mu język.
Niall- Tak myślę, że bardziej skrępowana niż wtedy nie będziesz.- Kontynuował kpiny.
JA- Serio ci tak łatwo o tym gadać?- Zapytałam, a on skinął głową.
Niall- Gdybym miał się przez to smucić to musiał bym być głupi.- Spojrzał mi w oczy i puścił oczko.
JA- Ja się nie smucę, to naprawdę było fajne.- Zaśmiałam się i przyznałam mu rację.
Niall- Czyli jednak nie żałujesz.- Stwierdził na poważnie.
JA- Nie, nie żałuje.- Pokręciłam głową.
Niall rozłożył ręce dając mi do zrozumienia, abym się do niego przytuliła a ja lekko myśląc wtuliłam się w niego mocno, zamykając oczy.
Niall- Ja też nie żałuje.- Wtulił się nosem do mojej szyi po czym jednak zmienił zdanie i zaczął szukać moich ust, łącząc je ze swoimi.
- Podobają mi się te nasze przyjacielskie pocałunki.- Wyszeptał w moje wargi.
Myślę, że robiło się bardzo przyjemnie, kiedy on z powrotem mnie całując błądził dłonią po moich plecach a podczas przerwy na złapanie tchu uśmiechnął się do mnie tak, że poczułam w brzuchu motylki.
- Aaaaa co wy tu robicie?- Nagle odtworzyły się drzwi do pokoju i wskoczyła Dominika.
JA- Nic- Odskoczyłam od Niall'a.
Niall znów wybuch głośnym śmiechem, a ja czerwona jak burak schowałam twarz w poduszkę.
D- Przeszkodziłam wam w czymś?- Prychnęła śmiechem.
JA- Nie.- Stwierdziłam stanowczo.
D- Bo wiesz najpierw zaszłam do twojego pokoju, ale ciebie w nim nie było, potem szukałam cię u Harry'ego, ale sądząc po tym, że Styles śpiewał pod prysznicem wywnioskowałam, ze raczej cię przy nim nie ma i zaszłam tutaj. - Wytłumaczyła.
Niall- No więc, czego dusza pragnie?- Zapytał nadal się śmiejąc.
D- Przyszłam obgadać jeden ważny temat.- Usiadła na łóżku obok mnie i Niall'a.- Bo ja mam urodziny trzeciego września, ty trzynastego i tak pomyślałam, może by tak wspólna impreza?- Strzeliła mu zabawną minę.
Niall- Myślę, że to świetny pomysł.- Kiwnął głową.
D- Okej, resztę obgadamy jutro.- Wstała.- Bo sądząc po minie Karoliny jednak wam przeszkadzam.- Zaśmiała się i w podskokach zaczęła opuszczać pokój.
Zamachnęłam się poduszką, która wcześniej była na moich kolanach i rzuciłam nią w przyjaciółkę, jednak trafiłam w już zamknięte drzwi.
Zapadła chwilowa cisza, jednak blondyn w końcu odezwał się jako pierwszy.
Niall- Nasza wspólna przyjaciółka, jest postrzelona.- Prychnął.
JA- Tworzyła by świetną parę z Haroldem.- Oznajmiłam znów podkulając nogi i opierając brodę na kolanach.
Niall- Coś nie tak? Masz smutną minę.- Stwierdził podsuwając się bliżej mnie.
JA- Niedługo wyjeżdżam. Jeszcze tylko dwa tygodnie mi z wami zostało.- Stwierdziłam patrząc na niego z nadzieją, że jednak poprosi mnie, abym została.
Niall- No, ale studia niestety się same nie ukończą.- Wydął wargi.
" Rzuciła bym je dla ciebie, gdybyś chciał..... "
JA- No niestety. No ale po takich wakacjach, raczej wątpię, że urwie nam się kontakt.- Uśmiechnęłam się lekko.
Niall- Będę dzwonił w każdej wolnej chwili, albo kiedy Dominika będzie do ciebie dzwonić to będę się wcinał w rozmowę.- Zaśmiał się.- Albo po prostu zrób tak jak Oliwia przenieś swoje studia do Londynu.- Oznajmił.
JA- Coooooooooo?- Krzyknęłam.- Czyli ona jednak nie kłamała ?- Warknęłam w złości.
Niall- To ty nic nie wiedziałaś?- Miał spanikowaną minę.- Mnie powiedział Liam.
JA- Cholera jasna, wiedziałam, mówiła, ale myślałam, że żartuje.- Mówiłam łamliwym głosem.- Czyli co przyjechałyśmy tu we cztery, a wrócimy we trzy, albo dwie?- Zadałam mu pytanie retoryczne.- Och o ile Natalia też nie postanowi zostać tu by być blisko Stylesa.
Niall- Musisz zrozumieć oni się tak jakby kochają.-Tłumaczył.
JA- Zrobię im taką awanturę, że im wszystkim w pięty wlezie!- Płakałam.
Niall- Ej nawet się nie waż mówić jej, że wiesz ode mnie.- Miał spanikowany głos. - Po prostu ty też tu zostań.
JA- Mnie tu nic nie trzyma! Nie mam tyle szczęścia ile one.- Wycierałam oczy.
Niall- A ja?- Zapytał marszcząc czoło.
JA- Przyjaźnimy się, bardzo cię k...Lubię.-Wtuliłam się w niego.- Ale nie zostanę tu i nie będę patrzyła na wszystkie szczęśliwe pary podczas gdy sama będę samotną desperatką.
Niall- Bardzo mnie k..Lubisz?- Zapytał próbując mnie pocieszyć.
JA- Spadaj.- Szturchnęłam go w ramie, uśmiechając się przez łzy.
Niall- Jeśli chcesz to jedź. Pamiętaj, że zawsze możesz wrócić.- Pocałował mnie w czoło.



Jest Czwartek. Ponieważ Niall poprosił mnie, abym nie mówiła Oliwii, że znam jej zamiary, po prostu ją unikałam, i choć i tak zorientowała się, że o coś chodzi, udawałam głupią.
Jesteśmy właśnie po urodzinach Liam'a.
Zrobiliśmy mu mega niespodziankę. Cały dzień udawaliśmy, że nic o niczym nie wiemy. A kiedy próbował nam dać to jakoś delikatnie do zrozumienia, totalnie udawaliśmy głupców.
I to jak bardzo nalegał na to, żeby ktokolwiek wszedł na Twittera, a każdy mu oznajmiał, że nie ma chęci. W końcu wieczorem wszyscy wylądowaliśmy w klubie gdzie byli jego znajomi i bezcenna mina Liam'a. Za tydzień w sobotę, ma być wspólna impreza Dominiki i Niall'a, tak więc pijaństwo do kwadratu.
D- Maaaam zdjęcia z urodzin, oglądamy?- Zapytała wychylając głowę zza drzwi do pokoju.
JA- Może chodźmy z tym do salonu, niech każdy poogląda?
D- Pewnie.

W salonie jak zwykle największe zgromadzenie ludu.
Louis, Niall i Liam oglądając jakieś reality, Harry robi pompki z siedzącą na jego plecach Natalią a Oliwia pochłania własnie masło orzechowe z chrupkami kukurydzianymi.
D- Mamy zdjęcia z urodzin!!!- Machała aparatem w dłoni.
Liam- Oglądamy!- Zeskoczył z kanapy.
Kiedy aparat był już podłączony pod telewizor, Dominika włączyła pokaz slajdów i zajęłyśmy miejsce na  podłodze.
 Louis- Ej no!- Wskazał palcem na ekran.- W takiej chwili ty mi zdjęcia robiłaś?
D- To nie ja!- Ja wtedy piłam razem z tobą! - Tłumaczyła się.
Louis- A kto?- Zapytał śmiejąc się.
Liam- JA.- Uśmiechnął się szyderczo.
O- Moje kochanie w garniturze, wygląda jeszcze lepiej niż zawsze. - Pocałowała go w policzek.
JA- W ogóle ten facet, był świetny, jego taniec na stole wymiatał. 
Liam- To Joshua. - Mój przyjaciel ze szkoły.-Uśmiechnął się.- Zawsze był komiczny. 
Harry- Biedna Miley.- Zakpił.
Niall- Widać moje włosy na klacie!- Wskazał palcem na siebie. 
N- Chwalisz się, czy żalisz?- Zapytała z sarkazmem. 
Niall- Jestem taki męski.- Mówił z dumą w głosie. 
Harry- I tak jesteś cipką!- Zakpił z kumpla a Niall zdzielił go przez głowę. 
Louis- Są i laseczki!- Uśmiechnął się. 
D- Mam bladą twarz i opalone ręce! - Pisnęła 
Harry- Dwa ufoludki! - Zakpił. 
JA- Goń się!- Wyszczerzyła się. 
Harry- Jest i gwiazda wieczoru!- Znów zabrał głos. 
D- Dzięki, że tak o mnie mówisz.- Puściła mu oczko. - Schlebia mi to.- Poprawiła włosy. 
Harry-No tak, tylko, że ja mówię o sobie- Zmarszczył czoło. 
D- I tak to ja byłam gwiazdą.- Wystawiła mu język. 
Harry- Szczególnie wtedy, gdy wywaliłaś się na środku parkietu tańcząc z Louisem.- Zmarszczył wrednie nos. 
D- Nic nie poradzę, że mój chłopak ma dwie lewe nogi.- Spojrzała na niego zaczepnie. 
Louis- A ty masz dwa lewe cycki.- Rzucił. 
Dominika strzeliła mu obrażoną minę. 
Liam- Mamy cię!- Wrzasnął. 
Harry- Kurwa człowieku, naplułeś mi do ucha.- Zakpił. 

Po zobaczeniu tego zdjęcia, nikt nic nie komentował, po prostu każdy wybuchł śmiechem.
JA- Mam zdjęcie z solenizantem.- Klasnęłam w dłonie.
O- Gdzie twój garnitur kochanie- Zapytała sarkastycznie.
Liam- Przykryłem nim kolegę, który zasnął na loży.- Zaśmiał się.
N- Lou! Poznałam ją dziewczyny, Jest świetna.- Stwierdziła.
O- My też ją poznałyśmy. - Oznajmiła z uśmiechem.
Niall- Dominika, twój aparat i ty, byliście chyba wszędzie.- Stwierdził  kręcąc głową.
Louis- Znowu ja i znowu zdjęcie z zaskoczenia.- Uśmiechnął się. 
Liam- I najlepsze w tym jest to, że znów to ja robiłem to zdjęcie. - Stwierdził śmiejąc się. 
D- Ooo a to robiłam ja!- Pisnęła. 
Louis- Nareszcie pozowane.- Stwierdził. 
N- Ale byłeś nawalony. - Wspominała.
Louis- Ty nie lepsza.- Spojrzał na nią.
N- Ty gorszy.- Drażniła się. 
Harry- Ona chociaż była w stanie dojść...
JA- CO?- Przerwałam mu. 
Harry- Do samochodu.- Skończył.- Niall ona zawsze ma takie brudne myśli?- Zapytał rozbawiony. 
Niall- Żeby tylko myśli.- Stwierdził a ja próbowałam zabić go wzrokiem. 
N- Oooo, jak fajnie!- Mówiła czule. 
D- I te pijane oczy.- Kręciła głową. 
Louis- No nareszcie, już myślałem, że boicie się aparatu!- Śmiał się. 
Harry- Ale sztuki!- Zagryzł wargę. 
Liam- Dzięki.- Udawał skromnego a Harry po prostu tylko spojrzał na niego z litością w oczach. 



Zdjęć było jeszcze wiele, więc nasz dzień na wspomnieniach z ostatniej imprezy upłynął szybko, a kiedy przyszedł czas kolacji, którą zaczęli robić chłopcy, ponieważ przypomniało nam się, że przegrali w nożną na biwaku, my obijałyśmy się na tarasie, rozkładając się na leżakach. 
A co do Oliwii i jej planów, po prostu muszę z nią o tym porozmawiać. 
Przecież to jej życie i szczęście, nie mogę jej powstrzymać. 

D- Czy wy w ogóle zdajcie sobie sprawę dziewczyny z tego, że za 5 dni, będą moje urodziny. 
O- No tak, ale przecież imprezę robisz wspólnie z Niall'em. - Spojrzała na dziewczynę spod okularów przeciwsłonecznych. 
N- No, a więc może w twoje urodziny po prostu spędzimy ten czas tylko we cztery? 
JA- No a Lou? Przecież jest jej chłopakiem.- Oznajmiła. 
D- Och, po jutrze  mają służbowy wyjazd do Stanów, wrócą dzień po moich urodzinach. - Wydęła wargi. 
O- A więc będziesz tylko nasza.- Stwierdziła podekscytowana.