Oliwia POV:
Obudziłam się pierwsza niż reszta dziewczyn. Można nawet powiedzieć, że zasnęłam dopiero nad ranem ciągle się martwiąc i ściskając w dłoni test ciążowy.
Kiedy zerknęłam na zegarek ścienny widniała na nim szósta rano.
Zerwałam się z łóżka i pędem udałam się do łazienki, po przeczytaniu ulotki, dostosowałam się do niej a potem odkładając go na umywalkę usiadłam na toalecie modląc się o jedną kreskę.
Po pięciu minutach spoglądania na zegarek w telefonie w końcu mogłam dowiedzieć się czy moje życie ulegnie diametralnej zmianie.
Wstając i podchodząc do umywalki zamknęłam oczy i chwyciłam test.
-Trzy, dwa, jeden.- Otworzyłam oczy i zobaczyłam dwie pierdolone czerwone kreski na pierdolonym teście.
-Przecież to nie możliwe. -W moich oczach od razu pojawiły się łzy.
-Co ja powiem dziewczyną, co powiem Liam'owi?- Zadawałam sobie samą pytania retoryczne.
Zsunęłam się po ścianie, siadając na podłodze.
Łzy spływały jak oszalałe.
Jeszcze raz przetarłam oczy i spojrzałam na test po czym niemal natychmiast zachciało mi się wymiotować z nerwów.
Obudziłam się pierwsza niż reszta dziewczyn. Można nawet powiedzieć, że zasnęłam dopiero nad ranem ciągle się martwiąc i ściskając w dłoni test ciążowy.
Kiedy zerknęłam na zegarek ścienny widniała na nim szósta rano.
Zerwałam się z łóżka i pędem udałam się do łazienki, po przeczytaniu ulotki, dostosowałam się do niej a potem odkładając go na umywalkę usiadłam na toalecie modląc się o jedną kreskę.
Po pięciu minutach spoglądania na zegarek w telefonie w końcu mogłam dowiedzieć się czy moje życie ulegnie diametralnej zmianie.
Wstając i podchodząc do umywalki zamknęłam oczy i chwyciłam test.
-Trzy, dwa, jeden.- Otworzyłam oczy i zobaczyłam dwie pierdolone czerwone kreski na pierdolonym teście.
-Przecież to nie możliwe. -W moich oczach od razu pojawiły się łzy.
-Co ja powiem dziewczyną, co powiem Liam'owi?- Zadawałam sobie samą pytania retoryczne.
Zsunęłam się po ścianie, siadając na podłodze.
Łzy spływały jak oszalałe.
Jeszcze raz przetarłam oczy i spojrzałam na test po czym niemal natychmiast zachciało mi się wymiotować z nerwów.
Po obmyciu twarzy i umyciu zębów, spojrzałam w lustro .
- Nie powiesz im tego!- Szepnęłam do siebie.- Nie teraz. -Schowałam test w stanik i wyszłam spokojnie z łazienki.
Gdy zobaczyłam, że dziewczyny nadal śpią, podbiegłam do szafki na której leżała torebka i schowałam do niej test.
W końcu usiadłam na krześle przy stoliku i podpierając się na łokciach, zaczęłam rozmyślać.
Powstrzymując łzy zastanawiałam się czy podczas ostatniej imprezy nic złego nie zrobiłam swojemu dzidziusiowi.
Dotknęłam swojego brzucha i pogłaskałam się po nim, uśmiechając się przez łzy.
Bałam się również reakcji moich rodziców. Bałam się odrzucenia Liam'a.
Kiedy w ogóle to się stało? Przecież miał uważać!!!
Powiem wszystkim za miesiąc.
Najpierw Liam'owi, potem o ile mnie nie porzuci powiemy razem naszym rodzicom.
Boże my nawet nie poznaliśmy na wzajem swoich rodziców, a już jestem w ciąży.
Ale nie, nie mogę się załamywać. Kiedyś obiecałam sobie, że moje dziecko nigdy nie będzie moim problemem.
Przysięgłam to sobie gdy usłyszałam słowa swojej babki.
" Zawsze byłaś tylko problemem. Przez ciebie matka nie zrealizowała swoich planów"
I wtedy dotarło do mnie, jaką rolę będę spełniać już za dziewięć miesięcy. Odetchnęłam głęboko i próbowałam wstać z krzesła i podejść do okna. Wstając strąciłam dłonią małą figurkę ozdabiającą ten pokój, która roztrzaskała się w drobny mak, budząc przy tym Karolinę.
I wtedy dotarło do mnie, jaką rolę będę spełniać już za dziewięć miesięcy. Odetchnęłam głęboko i próbowałam wstać z krzesła i podejść do okna. Wstając strąciłam dłonią małą figurkę ozdabiającą ten pokój, która roztrzaskała się w drobny mak, budząc przy tym Karolinę.
K- Co ty wyprawiasz?- Zapytała zdezorientowana, patrząc na mnie zaspanym wzrokiem.
JA- Nic wstając z krzesła strąciłam to małe gówno ze stolika.- Oznajmiłam spokojnym głosem.- Robiłam test.-Dodałam, ponieważ pierwsza chciałam zacząć tą rozmowę i szybko się od tego uwolnić.
K- I jak?- Zapytała lekko ochrypnięta.
JA- Nie jestem w ciąży.- Rzuciłam wymuszając przy tym uśmiech.
N- Pokaż test.-Nagle usłyszałam głos najmłodszej z nas, podnoszącej się do pozycji siedzącej i przy okazji ziewającej.
JA- Jak tylko zobaczyłam, że nie jestem w ciąży otworzyłam okno i wyrzuciłam go jak tylko najdalej się dało. - Kłamałam, starając się mówić wiarygodnym tonem.
K- Chyba też bym tak zrobiła.-Prychnęła i przeczesała włosy palcami.
N- W takim razie, nie długo będziesz miała okres. Ostatnio jesteś taka nieznośna. Ciągle jesz i masz humorki.- Oznajmiała mi z uśmiechem na twarzy.
JA- Również tak uważam.- Stwierdziłam i dałam susa na swoje łóżko przy ścianie. Zamknęłam oczy i znów zaczęłam myśleć o ciąży, zastanawiałam się co dalej, czy dam radę udawać dawną siebie, bez zmartwień.
N- Wstajemy?- Zapytała.- Mam ochotę się dziś cały dzień opalać na tej zajebistej plaży.
D- Boże, a ja mam taką straszną ochotę strzelić sobie w twarz. I tak wcale mnie nie obudziłyście i tak wiem, że Oliwia nie jest w ciąży.- Mówiła trochę stłumionym głosem, przez to, że jej twarz była wlepiona w poduszkę.
K- Czemu chcesz bić samą siebie? - Zapytała kpiącym tonem głosu.
D- Bo tak odwaliłyśmy, że Louis mnie zabije.- Oznajmiła.- Boję się, że przez to ze mną zerwie.
JA- Ja też się martwię. Tym bardziej, że Liam się nie odzywa.- Mówiłam i aż przeszły mnie dreszcze na myśl o zerwaniu i o samotnym wychowywaniu dziecka.
K- Do mnie pisał Niall, mówił, że chłopaki nawet chcieli tu za nami przyjechać, ale przypomnieli sobie o jakichś wywiadach.
D- Louis nie napisał ani słowa od kiedy się dowiedział gdzie jesteśmy.- Powiedziała lekko wystraszona.
K- Niall mówił, że się z nas śmieją. A Liam i Lou po prostu pewnie się zmówili, żeby dać wam nauczkę.
JA- Mów dalej, to miód dla moich uszów. - Stwierdziłam nadal leżąc i próbując ogarnąć swoje emocje, których jak nie opanuje, zdemaskują mój stan.
D- Czyli chłopcy uważają nas za wariatki, ale wciąż nas kochają, tak? Powiedz, że właśnie to miałaś na myśli.- Uśmiechnęła się.
*****
Dominika POV:
JA- Dlaczego w Londynie nie ma takiego słońca, co ??- Zapytałam przyjaciółki, które leżały na swoich ręcznikach.
Leżąc twarzą do ziemi ciągle upajałam się promieniami słońca padającymi na moje plecy i nogi.
N- Bo Anglia to nie Ibiza, nie?- Stwierdziła pytająco.
K- Ej laski, serio nie pamiętacie, jak się tu znalazłyśmy? - Zapytała szukając jakiegoś tematu.
N- Przypomniałam sobie odprawę na lotnisku, a wy?
JA- Ja pamiętam bar i Kaśkę.- Dodałam.
O- Jesteśmy okropne.- Odezwała się z uśmiechem, po dłuższym milczeniu.
K- Najbardziej powalone laski na świecie.- Kręciła głową z uśmiechem.
*****
O- Wspaniały był ten obiad.- Mówiła ocierając twarz chusteczką.
Siedziałyśmy na tarasie przy hotelu masując swoje brzuchy z przejedzenia.
JA- Mam propozycje. Zaznaczam wam od razu, że jest nie do odrzucenia. Pójdziemy dziś wieczorem do baru? Będą zawody w ujeżdżaniu byka.- Zaklaskałam w dłonie z fascynacji.
K- Boże, nigdy tego nie robiłam. Ale chcę.- Zrobiła wielkie oczy.
N- Ja, kurwa mać też!- Pisnęła.
Kiedy stwierdziłyśmy, że jesteśmy genialne, usłyszałam, że mój telefon dał o sobie znać i dostałam SMS'a.
Szybko wyciągnęłam komórkę i odczytałam wiadomość.
Louis-Zastanawiam się właśnie wspólnie z Liam'em, czy dostaniemy chociaż jakieś fajne zdjęcie z waszej wyprawy.
Uśmiechnęłam się i prawie wyskoczyłam z wiklinowego fotela na tarasie.
JA- Laski robimy zdjęcie, chłopcy nas o to poprosili.
Szybko zaczęłam ustawiać w telefonie samowyzwalacz i dołączyłam do już pozujących dziewczyn.
JA- Proszę:* Mam nadzieje, że się spodoba.
Kiedy wysłałam zdjęcie z powrotem usiadłam na fotelu i czekałam na kolejną wiadomość. Nie długo później mój telefon znów wydał z siebie dźwięk.
Niall- Karolina bawi się w hipisa? ??
Wybuchłam śmiechem i zaczęłam odpisywać ignorując dziewczyny z pytającymi wyrazami twarzy.
JA- Ten wisiorek wygrała na straganie w losach. HAHA :*
Niall- Hahaha.. Wracajcie.. Już za trzy dni nasza impreza, a ja nawet nie mam dla ciebie prezentu.
JA- Wkrótce wracamy. Pójdziemy na wspólne zakupy misiaczku :*
Niall- Och to takie męskie zajęcie.
*****
Liam POV:
Dziennikarz- Cześć chłopaki.- Podał każdemu z osobna dłoń na przywitanie.
-Cześć.- Odpowiedzieliśmy na raz.
Dziennikarz- Miło mi znowu u was gościć.- Usiadł na kanapie i położył na ławie swój dyktafon.
Louis- Nam również jest miło.
Dziennikarz- Dobrze, więc zaczynamy.- Poinformował nas i włączył nagrywanie.
- Ponieważ wywiad ma być trochę bardziej o waszym życiu prywatnym, może na początek zapytam:
Czy jesteście singlami chłopaki?
Harry- Tak jesteśmy singlami.- Uświadomił dziennikarza.
" MATKO OLIWIA MNIE ZABIJE "- Uświadomiłem sobie.
Dziennikarz- No bo wiecie w sieci krążą zdjęcia wasze z jakimiś kobietami, które nie wyglądają na wasze przyjaciółki tylko bardziej wasze dziewczyny.
Niall- Naprawdę? Są takie zdjęcia? - Zdziwił się i nerwowo przełknął ślinę.
Dziennikarz- No tak .
Louis- To tylko nasze koleżanki. - Oznajmił.
Spojrzałem na Harry'ego, który właśnie patrzył na mnie i z miny wyczytałem.
" Macie stary przejebane, kiedy one to przeczytają "
Dziennikarz- Opowiedzcie o nich coś więcej. Jakie są?- Dopytywał.
JA- Uważam, że nie mamy prawa udzielać wam takich informacji na ich temat, bez ich zgody. - Próbowałem zapobiec drążenia tematu.
Dziennikarz- Te kobiety tu mieszkają. Może zawołacie je i same opowiedzą o sobie?- Dociekał.
Niall- Wow, stary! Skąd masz takie informacje?- Wstał z fotela zaskoczony.
Dziennikarz- Mamy swojego informatora.-Dodał już nieco skrępowany.
Harry- Informator Mike? Którego tatuś daje ci utrzymanie?- Wybuchł złością.
JA- Jeżeli nie przestaniesz zadawać głupich pytań wylądujesz za barem, w drugiej branży swojego szefa.- Oznajmiłem mu ze zmrużonymi oczami.
Niall- To tylko koleżanki, dotarło?- Spytał.
Harry- Przyjechały do mnie w odwiedziny, po dziesięciu latach. - Przybliżył się do dziennikarza.-Tak właśnie napiszesz w tym swoim wywiadziku, że to moje znajome, które poznałem na rodzinnych wczasach we Włoszech dziesięć lat temu. - Powiedział groźnym głosem.
Louis- A teraz to wszystko.- Wstał.- Wiem, że do długiego wywiadu jeszcze dużo ci brakuje , więc napiszesz coś o tym, że jesteśmy zapracowani .- Zaczął odprowadzać do do drzwi.- A i możesz dodać, że kochamy swoich fanów i już nie długo zdradzimy tytuł nowej płyty.
Harry- Dodaj jeszcze, że Mike jest pojebem, a teraz żegnam.- Pomachał ,mu.
Kiedy zobaczyliśmy jak odjeżdża Ja i Lou zmierzyliśmy się wzrokiem.
Louis- Dziewczyny nas powieszą.- Powiedział kręcąc głową i częstując mnie papierosem.
W tym samym czasie podszedł do nas Harry i obejmując nas obu rzucił nagle.
Harry- Utną wam jaja Panowie.
*****
JA-Jak się bawicie? Tak bardzo odwaliłyście, że już nie sami nie wiemy, czy aby na pewno jesteście bezpieczne.
Siedząc w kuchni i pijąc kawę, napisałem do Oliwii z nadzieją, że jeszcze żyje i aby upewnić się czy przypadkiem nie zmieniły swojej lokalizacji, Nie zdziwił bym się gdyby napisała, że właśnie wspinają się na Mont Blanc z butelką wódki na rozgrzanie.
Oliwia- Jesteśmy w barze, gdzie laski będą ujeżdżały byka.
JA-A ty nie? Czy wam naprawdę tak bardzo brakuje wrażeń?
Oliwia- Mnie boli brzuch.
JA-Bawcie się dobrze. Tylko proszę bądźcie uważne. Kocham cię. Wracaj do mnie bo tak bardzo tęsknie wariacie.
Pisząc to uśmiechałem się sam do siebie. Zdałem sobie sprawę, że dzięki tym kobietą nasze życie się zmienia. Nigdy w życiu nie poznałem większych ryzykantek.
Oliwia-Zdajesz sobie sprawę z tego, że pierwszy raz w życiu wyznałeś mi miłość i to przez telefon???
To co przeczytałem zatkało mnie całkowicie, ponieważ nie zdawałem sobie sprawy z tego, że pomimo mojego uczucia do niej, nigdy jej tego nie powiedziałem.
JA-Och co za porażka:( :*
Oliwia- Totalna :*
Już szukałem w głowie pomysłu, co mógł bym jej jeszcze napisać, ale nagle poczułem, że moja skarpetka staje się mokra, spojrzałem w dół i zobaczyłem prezent urodzinowy Louisa dla Dominiki, który właśnie oblewa moją stopę.
JA- Louis kurwaaaaaaa!- Wrzasnąłem, ściągając skarpetę.
Louis- Co ty chcesz?- Pytał z salonu.
JA- Twój pies mnie obsikał!- Mówiłem patrząc na szczeniaka, szarpiącego moją nogawkę.
Louis- Dobrze zrobił.- Oznajmił, śmiejąc się, po czym pojawił się w kuchni zabierając psa.
Harry- Chłopaki!- Wydarł się nagle na cały dom.
Louis- Co chcesz idioto?- Odwrzeszczał do niego.
Harry- Laski w telewizji byka ujeżdżają.- Mówił podekscytowany.
Louis- Ja pierdole, ale on ma fazy.- Powiedział do mnie pod nosem.- Jakoś mnie to nie rusza.
JA- Louis.- Odchrząknąłem.
Louis- Co?- Spojrzał na mnie.
JA- To chyba nasze laski byka ujeżdżają.
Louis- Ja pierdole.- Odbił się od ściany i wybiegł z kuchni, a ja za nim.
Niall- Obczaj, jak one się ruszają!
Harry- Obstawiam, że to Natalia wytrzyma najdłużej. - Mówił ucieszony jak mysz do sera.
Louis- Kurwa, czemu one są w telewizji? Jak ty to znalazłeś?- Usiadł na kanapie między Harrym a Niall'em.
Harry- Przypadkiem przełączyłem na hiszpański kanał.
Niall- Boże, jak one się ruszają.- Poprawiał spodnie, chowając wybrzuszenie i nawet na chwilę nie spuścił wzroku z ekranu.
Louis- One są kurwa wszędzie.- Kręcił głową udając obojętnego, do czasu gdy Dominika nie zaczęła ślizgać się z plastikowego byka. - Dominika, złap go za rogi!- Zaczął kibicować swojej dziewczyny.
Dziwnym trafem, dziewczyna właśnie zrobiła to co mówił Louis, a gdy byk zaczął przyspieszać, Karolina, która siedziała po środku, przytuliła się mocno do Dominiki.
Harry- A gdzie Oliwia?? Ją też chce zobaczyć jak świetnie rusz ciałem, trzymając równowagę.
JA- Ona się źle czuje.- Oznajmiłem patrząc na moment w którym i Dominika i Karolina spadają z byka.
Harry- Moja szkoła!- Podskoczył zadowolony gdy Natalia została jako jedyna na polu walki.
Niall- Kurwa sam bym się na takim byku przewiózł.- Oznajmił.
*****
Jest godzina 23, po tym jak Harry wyszedł na piwo Ja, Louis i Niall zaczęliśmy grać w fife. Szło mi całkiem nieźle, ale jak zwykle Niall musiał skopać mi dupę już pod sam koniec.
Kiedy chłopcy już spali, ja zabrałem się za pisanie piosenki. Miałem tego wieczora całkiem niezłą wenę i ciągle przed oczami stała mi moja Oliwia. A myśląc nad refrenem, stwierdziłem, że będzie prosty i ukazujący tylko jedno uczucie. Miłość.
Gryząc długopis zastanawiałem się, czy wszystko ze sobą współgra, a kiedy spojrzałem na zegarek na swojej dłoni było już po pierwszej.
W końcu kiedy miałem iść już spać, usłyszałem śmiech kobiety i Harry'ego, który przepuszczał znajomą mi aż za dobrze twarz w drzwiach.
- Ale to na pewno nie będzie problemem jeśli tu zostanę? -Zapytała kobieta zdejmując swoje buty.
Harry-Sophie skarbie to też mój dom, mogę przyprowadzać każdego kogo chcę.
Sophie- To miłe. A co jutro powie na to Liam, gdy mnie zobaczy?- Zapytała wchodząc do salonu.
JA-Liam spyta po co tu przylazłaś.-Odezwałem się przez zaciśnięte zęby.
Harry- Liam skarbie, weź zahamuj emocje.-Mówił lekko podchmielony. Sophia będzie moim gościem w tym domu przez trzy dni.- Oznajmił spokojnie.
Sophie- Liam proszę, nie będę wchodziła Ci w drogę.- Zrobiła swoją standardową minę, którą zawsze przekonuje ludzi do siebie.
JA- I co może jeszcze będzie spała w pokoju z moją Oliwią? -Zapytałem Harry'ego całkowicie ignorując przy tym Sophie.
Harry- Twoja laska i tak od dawna śpi z tobą. - Rzucił.
JA- Widzę, że i tak tu nic do gadania nie mam.- Machnąłem ręką i na pięcie odwróciłem się w stronę drzwi na taras.
Wychodząc na dwór, poczułem lekki powiew wiatru. Usiadłem na leżaku i wyciągnąłem papierosa. Odpalając i zaciągając się poraz pierwszy spojżałem w niebo i odetchnąłem wypuszczając przy tym dym.
Nie mogłem po prostu uwieżyć w to, że ona znów pojawiła się w moim życiu.
Sophie- Liam, możemy porozmawiać? - Zapytała siadając na leżaku obok mnie.
JA- A mamy o czym?-Zapytałem ze sztucznym ironicznym uśmiechem.
Sophie- Co było między nami już nigdy nie wróci, ty jesteś szczęśliwy z tą dziewczyną a ja zaczęłam się realizować zawodowo. - Oświadczyła.
JA- I co w związku z tym?- Spojrzałem na nią unosząc przy tym lewą brew.
Sophie- Oprócz miłości była między nami wielka przyjaźń. -Zaczęła.
JA- Chcesz się przyjaźnić?- Zapytałem przerywając jej.
Sophie-Wiem, jak to brzmi.- Spusciła głowę.
Odwróciłem wzrok i zaciągnąłem sie kolejny raz milcząc zastanawiałem się, jak mam wyjść z tej sytuacji.
-Liam powiedz coś. To naprawdę nie jest łatwe, taką rozmowa.- Poczułem jej dłoń na swoich plecach.
Jaj dotyk spowodował, że znów na nią spojrzałem.
JA-Sophia,zraniłaś mnie odchodząc. Jak ja niby mam teraz tak po prostu się z tobą przyjaźnić?
Sophia-Spróbujmy proszę. -Przytuliła się do mojej ręki. Zerknąłem na nią, po czym wstałem.
JA-Spróbujmy.