piątek, 29 stycznia 2016

28: No dobrze, kochanie obiecujemy wam, że będziemy grzeczne i mało wypijemy.

Oliwia POV:

JA- No dobrze, kochanie obiecujemy wam, że będziemy grzeczne i mało wypijemy.- Mówiłam do telefonu mając na głośnomówiącym. 
Liam- Mamy taką nadzieje. Po prostu chcemy, żebyście wiedziały co się z wami dzieje podczas imprezy okej? 
JA- Skąd wiecie, że będzie impreza?- Zmarszczyłam czoło.
Liam- Jesteście z Polski.. Każdy powód jest dobry a urodziny szczególnie.- Odpowiedział, śmiejąc się. 
N- Weź się już rozłącz, bo nudzi nam się.- Szeptała. 
JA- Kochanie, muszę kończyć bo..- Zaczęłam zastanawiać się nad wymówką.- Listonosz przyszedł. Kocham cię.. Pa. 
Liam- Oliwia, przecież Listo..- Zaczął.
JA-PA.- Przerwałam mu i zakończyłam rozmowę. 
Chłopcy są od trzech dni w Stanach Zjednoczonych, a dziś są urodziny Dominiki.
D- Czyli Liam dzwonił, bo się o nas martwią?- Zapytała uśmiechając się. 
JA- Uważają, że to nie było by normalne, gdybyśmy czegoś nie odwaliły pod ich nieobecność.- Tłumaczyłam popijając sok pomarańczowy przy kuchennym stole. 
N- Pewnie boją się, że zrobimy największą w mieście domówkę.- Zakpiła.
K- Właście, a tak, jak już jesteśmy przy mieście. Wychodzimy dziś? 
D- No ba! Imprezujemy laseczki!!!- Zaklaskała w dłonie.- A teraz idziemy do ogrodu, jest idealne słońce.- Stwierdziła radośnie.
K- Jestem za! - Zeskoczyła z blatu i uniosła dłoń ku górze. 
N- Dawajcie do basenu!- Zerwała się i wybiegła z kuchni jako pierwsza. 
Wybiegłyśmy zaraz za nią, a potem po prostu zrzuciłyśmy z siebie ciuchy i w bieliźnie wskoczyłyśmy do letniej wody. 
D- To będą najlepsze urodziny w moim życiu!- Stwierdziła wskakując na pływający po wodzie materac. 
JA- I jeszcze ta pogoda!- Wyszłam z basenu i usiadłam na brzegu mocząc nogi. 
N- Wskoczyłaś do wody tylko po to, żeby za chwilę wyjść?- Zdziwiła się. 
JA- Ostatnio się źle czuję, a od wody zaczęło kręcić mi się w głowie więc wyszłam.- Wysłałam im szybki uśmiech.
K- Jakiś dzidziuś, czy coś? - Zapytała podejrzliwie.
O- Nie!- Skarciłam ją wzrokiem.- To przez to, że pogoda się często zmienia z słońca na deszcz. Wiecie, że źle to na mnie wpływa.- Wytłumaczyłam. 
K- Ale z tego co mówiłaś, u Zayn'a na imprezie też źle się czułaś.- Kontynuowała  głupi temat. 
O- Słuchaj, jeśli kiedykolwiek będę w ciąży, dowiesz się jako pierwsza okej? 
Niedawno miałam z Karoliną rozmowę dotyczącą moich planów związanych z Liam'em. 
Na szczęście wszystko jej wyjaśniłam a ona po prostu to zrozumiała, a teraz pewnie myśli, że jestem w ciąży i dlatego chce tu zostać. 
D- Zmieńmy temat dziewczyny.- Wtrąciła się, gdy Karolina chciała coś powiedzieć. 
N- Zdecydowanie, go zmieńmy. A i tak w ogóle to teraz moja kolej na ten materac. - Wywróciła Dominikę z materaca do Basenu. 
D- Suka!- Pisnęła. 

________________________________________________________________

Była godzina siedemnasta, kiedy opuściłyśmy dom ubrane całkowicie na luzie. 
Postanowiłyśmy odwiedzić polski sklep a potem bez namysłu nawiedziłyśmy dom Zayn'a. 
Na nasze szczęście była tylko Kaśka. 
Kasia.- Więc masz urodziny?-Zwróciła się do Dominiki, gdy zaczęła ustawiać na stoliku na werandzie kieliszki. 
D- Owszem.- Uśmiechnęła się. 
Kasia.- Cieszę się, że pomyślałyście również o mnie. 
K- Oj, co pięć głów to nie jedna.- Zażartowała. 

I tak właśnie spędziłyśmy długi wieczór u naszej nowej przyjaciółki, było naprawdę świetnie, do póki nie wrócił jej facet. 
Zayn- Laski może zamówię wam taksówkę, co?- Zapytał trzymając na rękach śpiącą Kaśkę. 
N- Nie! My jeszcze jesteśmy w całkiem niezłym stanie, więc po prostu zmieniamy lokal. 
JA- No właśnie!- Wymamrotałam. 
D- Mam urodziny i po prostu odwiedziłyśmy was, mam nadzieje, że się nie gniewasz za stan twojej dziewczyny. 
Zayn- Sama chciała.-Powiedział.- Idę ją położyć.- Odparł. 
K- Na razie!- Pomachała mu po czym ruszyłyśmy do furtki. 
D- To było dziwne. - Stwierdziła. 
JA- Obstawiam, że Zayn jest zły i zadzwoni na nas do chłopaków. 
K- Przejmujesz się? Bo ja nie? 

Szłyśmy ulicą, było już po dwudziestej trzeciej, kiedy wstąpiłyśmy do baru, było tam wiele ludzi, większość miała przy sobie jakieś bagaże. 
N- Chyba jesteśmy w barze przy lotnisku.- Oznajmiła. 
D- Pieprzyć to! Ważne aby piwo mieli.- Usiadła przy stoliku.
Okazało się, że piwo jest i to całkiem niezłe i tak właśnie zagościłyśmy w tym barze na długie godziny.
JA-Dziewczyny, czasem zazdroszczę chłopakom, że tak wyjeżdżają. Byli już w tylu miejscach na świecie.- Zauważyłam.
N- Ta tylko w Polsce ich nie było.- Wydukała.
D- Ale będą! Bo my jesteśmy ich dziewczyny!- Mówiłam gestykulując ręką.
K- Kto jest ten jest! Zdrówko!- Upiła resztki swojego piwa z kufla.
N- Jestem głodna, chce hot doga!- Marudziła.
K- Kelner! - Wydarła się. - Cztery hot dogi proszę!- Mówiła w pół żywa.
- Na obecną chwilę mamy tylko frytki.
JA- Zjem!- Mówiłam czkając.
- Robi się.- Odparł brunet po trzydziestce. Ewidentnie zmęczony swoją zmianą.
D- Chłopcy chyba właśnie idą spać, prawda?- Zapytała
K- U nas jest trzecia, odjąć siedem godzin, to u nich jest dwudziesta.- Bełkotała.
N- Wniosek z tego taki, że mogą do nas zaraz dzwonić.
D- I gówno, bo jak coś to śpię.- Wydęła wargi.
Zaczęłyśmy się śmiać, do póki nie przerwał nam głos z megafonu.
- Uwaga, Uwaga! W ostatniej chwili zwolniły się cztery bilety na tygodniowe wakacje na Ibizie! Zainteresowanych zapraszamy! Przewidywany odlot o godzinie czwartej piętnaście.
JA- Macie swoje karty i paszporty?- Zapytałam jakby wniebowzięta.
K- Ty chyba nie myślisz?- Patrzyła na mnie i wskazywała palcem na megafon.
D- Mhm!- Kiwała głową. To świetny pomysł.- Była zachwycona.
N- Jesteśmy pijane. Nie wpuszczą nas!- Upomniała nas.
K- Będziemy starać się w miarę ogarnąć.- Wstała z krzesła, nagle zachwycona.

 W końcu jednogłośnie zdecydowałyśmy się na podróż.
N- Ale czekajcie chwilę, moje frytki!- Mówiła gdy ciągnęłyśmy ja za ręce.
JA- Zjesz w samolocie!- Mówiła.
K- Dobra wchodzimy na lotnisko, błagam starajmy się chodzić w miarę normalnie.

I tak jak kazała tak właśnie zrobiłyśmy.
N- Kto jest najtrzeźwiejszy.
D- Ja to załatwię pierwsza.- Zgłosiła się i podeszła do okienka z biletami.
Czekałyśmy na nią oddalone o jakieś pięć metrów, aż w końcu przyszła.
- Mi się udało teraz wy!- Oznajmiła trzymając w dłoni bilet.
I tak własnie każda z nas cudem zdobyła bilet na wycieczkę życia.
_______________________________________________________-

K- Łapiecie? Właśnie siedzimy w samolocie a za jakieś dwie godziny będziemy na wyspie w chuj daleko od Londynu.
D- Życie.- Oznajmiła.
Siedziałyśmy po dwie.
Ja z Karoliną a Dominika i Natalia przed nami.
- Proszę zapiąć pasy! Starujemy.- Odezwał się pilot.
Posłuchałyśmy go a potem nieudolnie przez nasz stan zaczęłyśmy zapinać pasy.
W końcu poczułam, że samolot ruszył a my z podniecenia spowodowanego podróżą, aż pisnęłyśmy.
Będąc już wysoko nad ziemią w końcu podeszła do nas Stewardessa pytając, czy sobie coś życzymy.
Każda z nas wzięła po butelce szampana. A Natalia jeszcze te nieszczęsne frytki.
JA- Pijemy za zdrowie Dominiki.
D- Mam propozycję. Pobawmy się w to, która więcej zdoła wypić na raz.
K- Doobraa!- Uśmiechnęła się.

______________________________________________________________________________

Dominika POV:

" Obudziłam się. Nie nie otworzę oczów. I w ogóle co tu tak twardo "
W końcu zmusiłam się i ujrzałam światło dzienne,  po czym byłam strasznie zaskoczona.
JA- Dziewczyny! Pobudka!- Zaczęłam czołgać się po podłodze na której spałam jak i reszta dziewczyn zresztą też.
- Laski, budzimy się!- Zaczęłam potrząsać Oliwią.
O- Co?- Wybełkotała zaspana.
JA- Czemu ty przytulasz butelkę po winie?- Uniosłam lewą brew.
O- Bo lubię. Daj spać.
JA- Karolina!- Wrzasnęłam.
K- Ja pierdole, co jest?- Zerwała się raptownie.
JA- Gdzie jesteśmy?- Zapytałam z nadzieją w głosie, że one coś pamiętają.
O- No przecież byłyśmy w barze. A teraz w domu co? - Mamrotała.
JA- Otwórz oczy, to zobaczysz, czy to jest dom.- Mówiłam.
K- Pewnie wynajęłyśmy pokój w jakimś motelu.
JA- Matko ja nic nie pamiętam.- Złapałam się za bolącą głowę.
O- Ja też nie, ale spoko nic poważnego nie odwaliłyśmy, skoro jesteśmy w tym pokoju to znaczy, że byłyśmy w miarę rozsądne.- Mówiła siadając i odkładając butelkę na ziemię.
K- Wyjrzę przez okno, może dowiemy się gdzie jesteśmy.- Wstała lekko chwiejąc się na nogach, dotoczyła sie do okna.
O- I co widzisz?
K- Spoko, bo ogólnie Wielka Brytania to kraj w którym tworzą się miasteczka, gdzie jest większość ludzi z innego narodu i tworzą sobie taką swoja cywilizację prawda?- Zapytała z nadzieją w głosie.
JA- No dobra jest, ja się jej pytam gdzie jesteśmy, a ta mi o cywilizacjach nawija.- Pokręciłam głową.
K- Bo ja tu widzę bardzo dużo ludzi śniadej cery i jest jakiś targ z warzywami i jest jakaś wąska droga i białe budynki jeden przy drugim.
O- To pewnie jakaś Hiszpańska dzielnica Londynu. - Machnęła ręką.
JA- Budźcie Natalię. Zawijamy do domu.- Wstałam.
Wyjęłam telefon i zobaczyłam 18 połączeń nieodebranych i 10 SMS'ów.

Louis:*- Wróciliśmy, a was nie ma. Gdzie jesteście?
Dostarczono 14:15

Louis:*- Ej, odpisz. Martwię się. 
Dostarczono 14:32

Louis:*- Dominika, dzwonił Zayn! Pytał czy żyjecie po wczorajszym? Co się działo do kurwy? Odpisz!!!
Dostarczono 15:07

Louis:*- Zaraz zadzwonimy po policję i zgłosimy zaginięcie!
Dostarczono 15:10 

Louis:*- Odbierz ten telefon! 
Dostarczono 15: 15 

Louis:* - Jeszcze chwila i wyjdę z siebie. Gdzie jesteście? 
Dostarczono 15:18 

Louis:*- Matko, mam nadzieję, że żyjecie. 
Dostarczono 15:23

Louis:*- Jak nie odezwiesz się w ciągu godziny, dzwonię na policję!
Dostarczono 15:30 

Niall- Ej laska, coś się stało? Czemu was nigdzie nie ma? Szukamy was po mieście, przeszukujemy bary, hotele i dosłownie się zapadłyście. 
Dostarczono 15:55


- Pisali do nas i dzwonili. Szukają nas wszędzie.
O- Mam tyle nieodebranych, że mi się telefon zaciął.- Stwierdziła.
K- Ja mam kilka nieodebranych od Louisa, dwa od Liam'a.
JA- Weźcie jakoś ogarnijcie tą Natalię, pora wracać do domu bo i tak mamy przerąbane.-Upomniałam dziewczyny, czując lekkie zdenerwowanie.
K- Ej wstawaj!- Potrząsała siostrę za ramię.
N- Cooo?- Mamrotała.
O- Wstawaj, musimy wracać.- Mówiła schylając się nad zwłokami Natalii.
JA- I nawet nie próbuj się wymigiwać.- Podeszłam i złapałam ją za ręce ciągnąc ją za dłonie tak aby usiadła.
N- No już, no już..- Potrząsnęła głową. - Gdzie jesteśmy.
O- Chyba nadal w Londynie, ale wymiotło nas aż na Hiszpańską dzielnice.
N- Aaa..- Stwierdziła, a potem sięgnęła do kieszeni gdy usłyszała dźwięk SMS'a.
K- Obstawiam Louisa.- Rzuciła.
O- Ja Liam'a.
JA- Sto procent, że napisał Louis.- Stwierdziłam.
N- Napisał Harry, że mam kupić chleb, bo się skończył.- Spojrzała na nas z uśmiechem.
K- Ogarnijmy się jakoś w łazience i wracajmy.
JA- Wy idźcie, a ja zadzwonię do Lou.- Oznajmiłam i podeszłam do okna wyciągając z kieszeni telefon.
Nie czekałam zbyt długo na odzew ze strony chłopaka bo odebrał niemal natychmiast.

Louis-Gdzie do kurwy jesteście Dominika!- Krzyknął. 
JA- Nie martw się, przed chwilą się obudziłyśmy. Całą noc byłyśmy w hotelu i lekko się wstawiłyśmy.- Zaczęłam tłumaczyć, mając nadzieję, że mówię prawdę 
Louis-Kochanie, myślałem, że coś się stało!-Mówił zdenerwowany. 
JA-Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam! Kocham cię.- Mówiłam mając nadzieje, że to pomoże. 
Louis-W którym hotelu jesteście? Przyjadę po was.- Oznajmił spokojniej niż dotąd. 
JA- Przyjedziemy taksówką.- Stwierdziłam, że lepiej będzie, gdy Louis nie dowie się, jak daleko zapędziłyśmy się ubiegłej nocy. 
Louis- Przyjadę, bo znów was wetnie, cholera wie gdzie!- Rzucił. 
JA-Muszę kończyć. PA.-Rozłączyłam się wiedząc, że potraktowałam go przedmiotową, ale wiem, że jest uparty i musiałam jakoś go zbyć. 

Po zakończeniu rozmowy, weszłam do łazienki, gdzie dziewczyny myły sobie twarze i rozczesywały włosy palcami.
Gdy w miarę się ogarnęłyśmy wyszłyśmy z pokoju udając się do recepcji, gdzie za blatem stał przystojny mężczyzna, śniadej cery.
K- Chcemy uregulować rachunek.- Oznajmiła przyjaciółka.
- Proszę podać dowód osobisty.- Poprosił.
Karolina zrobiła co kazał, a on oznajmił, że rezerwacji naszego pokoju dokonałam ja i że wszystko uregulowane zostało już wczoraj.
W ogóle zwróciłam uwagę na jego akcent, świetnie znał angielski, jednak jego mowa mówiła sama za siebie.
Wychodząc z hotelu wszystkie rozejrzałyśmy się dookoła i od razu poczułyśmy na swojej skórze promienie słoneczne. To był chyba najcieplejszy dzień tego lata w Londynie.
N- Kurwa, szkoda, że przespałyśmy ten dzień, mogły byśmy teraz leżeć na leżaku w ogrodzie i spalić się na ostry brąz.
K- Patrzcie tam jest postój taksówek!- Wskazała palcem.
Kiedy powoli zmierzałyśmy do pojazdu usłyszałam, że mój telefon dzwoni.
Wyciągnęłam go z torebki i jasne dla mnie było, że mojemu chłopakowi znów coś nie pasuje.
JA- Słucham? Co tym razem masz mi do powiedzenia.- Zapytałam znudzonym głosem.
Louis- Gdzie jesteście? - Zapytał już spokojny. 
JA-Właśnie wsiadłam do taksówki.- Trzasnęłam drzwiami.
Taksówkarz- Kad damas para montar?- Zapytał. 
Zatkało mnie po czym uświadomiłam sobie, że nasz taksówkarz nie zna angielskiego.
K- Przepraszam, ja pana nie rozumiem.- Mówiła dziewczyna siedząca z przodu.
O- Bo on mówi po hiszpańsku.- Oznajmiła nam.
Louis- Co to za zamieszanie?- Usłyszałam nagle w słuchawce, przypominając sobie o naszym rozmówcy. 
JA- Jeśli chcesz, żebyśmy dojechały do domu to daj do telefonu Niall'a. On zna hiszpański. 
Louis- PO CO WAM DO KURWY HISZPAŃSKI?- Zapytał wolno i opanowanie. 
JA- Bo nasz taksówkarz od siedmiu boleści  nie rozumie angielskiego. - Oznajmiłam mając pewność, że facet za kierownicą tego nie słyszy. 

Niall POV:

Louis- Chodź na chwilę, bo laski wsiadły do taksówki, gdzie kierowca mówi po hiszpańsku.- Usłyszałem, jak Louis wchodzi za mną do kuchni, a za nim Liam, który cały czas nasłuchiwał rozmowy jego i Dominiki, mając nadzieje, że dowie się czegoś o ich położeniu. - Dominika podaj tego kierowcę do telefonu.- Poprosił po czym podał mi słuchawkę.
JABuenos días, Señor . Los colegas querían que les llevó a que en la calle The Mall 418.- Z uśmiechem na twarzy, że wreszcie mogę wykorzystać swoją naukę hiszpańskiego poinformowałem kierowcę, żeby przywiózł moje koleżanki na podany adres.
Kierowca-El Señor se burla de mí? Sin embargo, en Ibiza no existe esa calle.- I właśnie w tym momencie, moje gardło skurczyło się tak, że nie byłem wstanie zaczerpnąć powietrza.
JA- Por favor introduzca su teléfono , ya sea de las chicas . Probablemente no saben dónde están. Y gracias por la información . Estamos ayudado .- Podziękowałem za pomoc w dostarczeniu informacji i poprosiłem o podanie do telefonu którejś z dziewczyn.
D- No to sobie pogadaliście, wszystko fajnie, tylko dlaczego my nadal stoimy w miejscu?- Zapytała mnie.
JA-Bo do domu szybciej dostaniecie się samolotem.- Oznajmiłem patrząc na reakcję chłopaków, którzy pytająco na mnie patrzyli.
D-Horanowi się dziewczyny, na żarty zebrało.- Oznajmiła.
JA-Jesteście na Ibizie, jedźcie tą taksówką na lotnisko, może będzie jakiś samolot.
D-Kurwa, Louis mnie zabije.- Rozłączyła się.

Louis- Jest taki hotel w Londynie? Ibiza? Nie słyszałem. - Zapytał mnie.
JA-Tobie to matka chyba zwolnienie z geografii napisała?- Zastukałem się palcem w czoło.- Jest taka Hiszpańska wyspa Ibiza i tam właśnie są dziewczyny.-Oznajmiłem
Liam- Wiedziałem, że coś wykombinują, wiedziałem.
Harry- To było do przewidzenia.- Wszedł nagle do kuchni.-  Przecież one mają gorzej pojebane w głowie niż Ja. Nawet gdybym miał jeszcze trzech braci jednojajowych to i tak byśmy tego tak nie wykombinowali.- Usiadł na krześle.
Louis- Żarty ci się trzymają widzę, a to poważna sprawa.- Stwierdził.
JA- Nie spinaj się  tak. Po prostu zaszalały.- Starałem się bronić laski.
Liam- Zaszalały tak, że zapomniały gdzie są. A jakby im się coś stało?- Mówił zdenerwowany.  - Nie no kurwa idę zapalić.- Oznajmił i wyszedł z kuchni.- Louis pożycz papierosa.- Wrócił przypominając sobie, że nie ma swoich, bo miał rzucić palenie.
Louis- Idę z tobą.- Zeskoczył z blatu i wyszedł z kuchni.
Zostałem sam z Harrym, który właśnie beztrosko wpieprzał sobie chipsy, zachowując się przy tym jak Neandertalczyk.
JA- Chłopaki czekajcie!- Zeskoczyłem ze stołu na którym siedziałem i pobiegłem w stronę werandy.
-Idę do was, chce wiedzieć jakie są wasze decyzje.
Liam- Właśnie pisze SMS'a do Oliwii, że przyjedziemy po nie, bo napisała, że się wszystkie spłukały.
JA- Jutro mamy nagrania w BBC a po jutrze wywiad dla The Times, także raczej nie pojedziecie. - Oznajmiłem.

Dominika POV:

O- Słuchajcie Liam powiedział, że nie dadzą rady po nas przyjechać, mają za dużo obowiązków.- Oznajmiła gdy siedziałyśmy na plaży jedząc lody czekoladowe za praktycznie ostatnie nasze pieniądze.
JA- Na koncie mam jeszcze jakieś dwadzieścia złotych. Co daje nam cztery euro.
N- Chyba to ten czas, aby zadzwonić do rodziców i poprosić o mały przelew.
O- Mały przelew? Musisz mieć pieniądze na powrót do Londynu i na powrót do Polski.- Upomniała ją.
JA- A skoro mam cztery euro, a w sklepie w którym kupowałyśmy lody było stoisko ze zdrapkami, to chyba nic nie zaszkodzi kupić dwie zdrapki.- Kontynuowałam swoje przemyślenia nie zwracając uwagi na to co mówią dziewczyny.
K- Co ty se tam pod nosem pieprzysz?- Zapytała mnie.
JA- Chodźcie ze mną do tego sklepu, gdzie kupowałyśmy lody.- Zerwałam się.
N- Po co? Zapytała z uniesioną prawą brwią.
JA- Chodźcie i tyle. Moja intuicja podpowiada mi, że nam się uda stąd wydostać.- Ruszyłyśmy.
O- Zwariowałaś, czy zwariowałaś?- Zapytała sarkastycznie.
N- Obstawiam, że obie te opcje są prawdopodobne.- Rzuciła.
K- Co chcesz kupić? - Zapytała dorównując mi kroku.
JA- Zdrapki.- Oznajmiłam po czym weszłam do sklepu.
- Ja poproszę dwie zdrapki po dwa euro.- Oznajmiłam kasjerce, która na szczęście znała angielski.
Kiedy dziewczyna podała mi mój zakup a ja wystukałam pin do mojej karty, odeszłam od lady i opierając się o ścianę, zaczęłam zdrapywać pierwszą.
N- I co?- Zapytała zaglądając na małą karteczkę, na której była liczba 7 i powinna być. Tylko do 7 jest przypisana jakaś wygrana kwota.
JA- Wygrałyśmy dwa euro, idź ją wymień.- Wręczyłam kartkę Natalii.
Zaczęłam zdrapywać drugą i niestety nie było nic.
N- Masz.- Wręczyła mi następną.
Zdrapując pierw cyferki zauważyłam, że wszystkie cyfry to siódemki.
Łącznie podliczając kwotę wygrałyśmy dwanaście tysięcy euro.
K- Matko!- Pisnęła.
                                                                              ***

Wynajmując czteroosobowy pokój w innym hotelu, bliżej plaży i z lepszymi widokami niemal natychmiast zamówiłyśmy cztery bilety powrotne do Londynu.
N- Dominika, uratowałaś nasze życie.- Przytuliła mnie dziewczyna.
K- A już powoli zaczynałam panikować.- Również się wtuliła.
O- Ja chce frytki.- Dołączyła do nas.
JA- Oliwia, zrób test.- Oznajmiłam nadal tuląc przyjaciółki.
O- Jaki test?- Uniosła głowę.
JA- Ciążowy.- Dodałam.
O- Cooo? Pff nie jestem w ciąży.- Odsunęła się.
N- Ciągle jesz..- Zaczęła.
K- I masz humorki.- Dodała.
O- Boże, bo będę miała okres okey?- Uniosła brwi ale i tak było widać po niej zmieszanie.
JA- Masz, to na test.- Wyciągnęłam z kieszeni 5 euro.- Kup taki lepszy.
O- Ale ja nie jestem w ciąży!- Wrzasnęła.- Co wam nagle odbiło?- Zapytała.
N- Nic, po prostu przytyłaś lekko i masz zachcianki.- Stwierdziła.
Obserwując Oliwię zauważyłam, że ma nas za idiotki.
Ja ciągle trzymałam pieniądze w dłoni wyciągniętej w stronę przyjaciółki a ta w końcu wyrwa je jakby stwierdzając, że warto to sprawdzić.
O- Dobra zrobię test.- Spojrzała na nas.
K- Pójdziemy z tobą do apteki.- Podbiegła do drzwi i siadając na krześle zaczęła zakładać swoje różowo-białe adidasy.
JA- W ogóle to chyba musimy iść na jakieś zakupy. Mam dość tej bluzki i jeansów.- Marudziłam mierząc się wzrokiem.
N- Więc chodźmy.
                                                                     ****
O- Tak cholernie się boję.- Powiedziała wychodząc z apteki.
JA-Jutro dowiemy się, czy życie Oliwii nadal będzie kolorowe, czy zagrzebane w pieluchach.- Zakpiłam.

Ponieważ jesteśmy obecnie w jakiejś galerii, mijając kolejny sklep z męską odzieżą, nareszcie znalazłyśmy mały sklepik z seksowną bielizną.
Chciałam go minąć, dziewczyny były już dawno wgapione w inną wystawę, ale mnie nagle olśniło i zatrzymałam wzrok na czerwonym komplecie bielizny znajdującym się na manekinie na wystawie.
JA- Wejdźcie tutaj ze mną.- Poprosiłam dziewczyny zachwycające się jakimiś sukienkami.
O- Oliwia podeszła jako pierwsza.- Wow, zdaje mi się czy chcesz wynagrodzić Louisowi twoje zniknięcie?- Zapytała patrząc na mnie z rozbawieniem.
JA- Ty się nie śmiej, bo jak się Liam dowie, że jesteś w ciąży to też ci się taka przyda a i tak nie wiadomo, czy na to poleci po takich informacjach.
O- Dzięki, pocieszasz.
K- Wooooohoo.. Ta bielizna kipi seksem.- Stwierdziła.
JA- Kurwa idę po nią.- Weszłam raptownie do sklepu.
Po skończonych zakupach poprosiłam dziewczyny, aby poszły już do kręgielni a kiedy mnie posłuchały ja zaczęłam chodzić po sklepach  i kupować wszystko to co dziewczyny sobie wcześniej chwaliły i przymierzały mówiąc, że chciały by takie ubrania.

                                                                 *****
O- Och jesteś taka kochana.- Mówiła w hotelowym pokoju, gdy wróciłyśmy i zobaczyła swoją nową sukienkę, spodenki i bluzę.
K- Boże Dominika, jak ja ci się odwdzięczę.- Przytuliła mnie, trzymając w dłoniach sukienkę w kwiatki.
N- Ja pieprzę. Jesteś najwspanialsza.- Pocałowała mnie w policzek a po chwili wszystkie się przytulałyśmy.



3 komentarze:

  1. Zazdroszczę przyjaźni dziewczynom i Dominika miała czadowe urodziny
    Oliwia jest kochana bo obiecała ze maluch nie będzie problemem
    Haha laski po wywiadzie zrobią chłopakom pewnie harakiri
    Para Dominiki i Oliwii to moi faworyci
    Jest IDEALNIE !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dla mnie każda z tych par ma coś w sobie. Czytam i czekam na rozwój akcji Nialla i Karoliny..Trochę im się dłuży a przecież jeszcze musi namówić ją do zostania w Anglii. Podziwiam Oliwię za to, że się nie załamała. Dominika i Louis się strasznie kochają, ale są już bardziej jak małżeństwo z wieloletnim staże A nie chłopak i dziewczyna. Natalia i Harry to moje życie! Poczucie humoru w tym opowiadaniu zawsze podnosi mnie na duchu. Jak do tej pory na żadnym z opowiadań Tak się nie śmiałam. Tylko proszę Was o jedno, niech Niall bardziej się stara o Karolinę bo jego podejście jest złe. Liam niech zaakceptuje dziecko, Harry powinien zacząć przekonywać Natalię, że utrata jej dziewicta z nim to nie najgorszy błąd jej życia a Louis niech się nie zmienia, za to Dominika niech w końcu weźmie się za Harryego, bo Nialla ma w garści. Kocham Was. Wasza fanka i Directioner. ;*

      Usuń
    2. Awh! Cieszę się, że się podoba!Moje dziewictwo to dla mnie świętość, wiec Harold musi się bardzo starać, a jak narazie mu to nie idzie, no ale wiecie dziewictwa jako staruszka nie stracę! 😂
      Pozdrawia, Natalia 😂😂😂 dziwnie...xd

      Usuń