wtorek, 8 marca 2016

34:Mama się tobą zajmie skarbie, choćbym miała zostać sama na całe życie, nigdy cię nie zostawię.

Oliwia POV:

JA- Czy to Harry właśnie wydarł się na Liam'a?- Spojrzałam przerażona na chłopaków a po chwili nasłuchiwań stwierdziłam, że mój sekret właśnie się wydał. Przeszył mnie strach i paraliż ciała.
Niall- Kurwa co za czubek!- Krzyknął i wyszedł z pokoju aby Liam znów go do niego wepchnął.
Liam- Czy to prawda?- Spojrzał na mnie złowrogo nie patrząc na nic więcej tylko na mnie skuloną i zapłakaną na jego łóżku.
Nie umiałam w tamtej chwili wydusić z siebie słowa. Widziałam tylko, że w sypialni Liam'a zebrali się już wszyscy i Harry ciągle coś mówi. Słyszałam tylko co drugie słowo czyli "kurwa" albo "Bachor".
Liam- Zadałem ci pytanie!- Podniósł głos oczekując na moją odpowiedź.
Ja znów nic nie powiedziałam tylko przytaknęłam kiwając głową.
- Żarty sobie robisz?- Usiadł nerwowo na łóżku.- Wiesz co to oznacza?- Mówił głośno, ale już nie krzyczał, choć był zły, zły na mnie i na nasze dziecko.
K- Kiedy zamierzałaś nam powiedzieć?- Mówiła opanowana ale szok miała wymalowany na twarzy.
Harry- Może lepiej by było gdyby nie powiedziała tego nikomu i zniknęła.- Krzyknął.
N- Przeżywasz tą ciąże bardziej niż każdy z nas, jak ci to tak przeszkadza to ona się stąd wyprowadzi a ja razem z nią.- Krzyknęła.
Louis- Zamknij się Styles i nie zapominaj, że sama sobie tego dzieciaka nie zmajstrowała. - Upomniał go.
Harry- No właśnie, a może to nie Liam'a dziecko?- Palnął a ja od razu zerwałam się na równe nogi.
JA- Słuchaj no, Ty niedorozwinięty idioto, jeśli uważasz, że jestem laską która sypia z każdym to się grubo mylisz i jestem pewna ojcostwa Liam'a a ponieważ po waszej reakcji wiem, że nie mam już tu czego szukać zaraz się spakuje i nikt po za wami nigdy nie dowie się kto jest tatą tego dziecka! Bo widzisz u mnie w rodzinie historia lubi się powtarzać.- Krzyczałam przez łzy prosto w twarz Harry'ego i wyszłam z sypialni.
Liam- Gdzie ty idziesz? Oliwia!- Zeskoczył z łóżka na którym siedział i poszedł za mną.
JA- Przemyśl sobie wszystko i dopiero się odezwij.- Odepchnęłam go a kiedy byłam w korytarzu. Zaczęłam zakładać swoje buty.
- Gdzie ty idziesz? Zostań kurwa przecież my musimy porozmawiać.
JA- Przecież widzę, że nie chcesz tego dziecka!- Wrzasnęłam i wyszłam trzaskając drzwiami a one od razu się znów otworzyły.
Liam- Dziewczyno ja po prostu nie wiem jak mam zareagować to dla mnie szok!- Biegł za mną.
Sophie- Liam!- Krzyknęła nagle i wyłoniła się zza rogu domu.- Ja z nią porozmawiam choć wiem, że mnie nienawidzi.- Uśmiechnęła się łagodnie.
JA- Nie będę z nikim rozmawiała, a już na pewno nie z tobą.- Krzyczałam zapłakana.
Liam- Sophie przecież ty zaraz masz taksówkę na lotnisko.- Upomniał ją.
JA- Może zamiast tego ją odwieź a najlepiej wyjedź z nią.
Sophie- Liam idź do domu bo tylko ją drażnisz i przy okazji mnie też! Mam mało czasu zmiataj!- Pogoniła go a on w końcu machnął ręką i ruszył.
Liam- Czekam na rozmowę Oliwia. - Dodał tylko i zniknął w drzwiach.
JA- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać bo serio mnie...
Sophie- Nigdy nie miałam zamiaru odebrać ci Liam'a.- Przerwała mi.- Polubiłam cię pomimo tego, że ty nie chciałaś mieć ze mną nic wspólnego, ale teraz nie o tym.- Złapałam mnie za ramiona.-Jestem pewna, że Liam pokocha to dziecko tak samo jak pokochał Ciebie, albo jeszcze mocniej, choć nie wiem czy się da bardziej.- Uśmiechnęła się do mnie.- Tyle razy słuchałam o tobie dobrych rzeczy, że aż było mi przykro, że ja nigdy dla niego taka nie byłam. - Odetchnęła.- Wracaj do domu i olej wszystkich i wszystko złap Payna za dłoń i po prostu daj  mu do zrozumienia, że go kochasz on wtedy wszystko zrozumie.- Powiedziała.
JA- Sophie, ale widać, że on nie chce dziecka.- Kolejna łza spłynęła.
Sophie- Kiedy był ze mną, bardzo dużo mówił o dzieciach więc jestem pewna, że w jego podświadomości już powoli wybudza się ojcostwo. - Pocieszała mnie.
JA- Sophie myślałam, że jesteś inna.-Przytuliłam ją.- Przepraszam.
Sophie- Już jest w porządku. Nie płacz.
I wtedy właśnie podjechała jej taksówka.
JA- Powiedz mi tylko dlaczego rozstałaś się z Liam'em, proszę tak bardzo mnie to trapiło.
Sophie- Właśnie wracam do Los Angeles do swojej dziewczyny.- Uśmiechnęła się i chwyciła bagaż po czym podała go taksówkarzowi.
JA- Czyli ty..- Przełknęłam ślinę.
Sophie- Właśnie dlatego..- Podeszła do mnie mocno tuląc mnie do siebie.- Oby wasz dzidziuś był cały i zdrowy.- Szepnęła.

Liam POV:

JA- Harry skończ gadać bzdury bo naprawdę mnie irytujesz!- Warknąłem na Stylesa, który ma chyba załamanie nerwowe.
Louis- Zamknijcie się najlepiej wszyscy! Każdy każdego przekrzykuje, a jej sprawiacie większy stres.
Niall- W ogóle kto pozwolił ci się Styles wtrącać? Drzesz mordę jakby to było twoje dziecko co najmniej! Może zluzuj bo Peyno jest dorosły i sam umie podjąć dobrą decyzję!
JA- Niech mi ktoś wreszcie wytłumaczy co to znaczy historia lubi się powtarzać? - Odbiłem się nogą od ściany.
D- Myślę, że Oliwia sama powinna ci to powiedzieć.- Powiedziała patrząc przez okno skąd widać co robi Oliwia i Sophie.
K- A ja myślę, że nie będzie się użalała i nic mu nie powie, więc zrobię to ja!- Wstała z fotela.- Oliwia była niechcianym dzieckiem dla swojego ojca. Jej mama wyjechała na Jamajkę  i tam poznała faceta, później był jej narzeczonym a potem zaszła w ciążę, po wszystkim facet ją olał a ona z Oliwią wróciła do Polski i poznała swojego obecnego męża, po którym Oliwia nosi nazwisko i mówi do niego tato. I uwierzcie mi, że kocha go bardziej niż ktoś by się spodziewał.
D- To dlatego Oliwia ma ciemniejszą karnację skóry.- Dodała.
Zapadła cisza.. Ja spojrzałem tylko na Harry'ego, który zaniemówił i powoli zaczął wycofywać się z mojej sypialni.
JA- Wiecie co ona teraz o mnie myśli?- Zadrżał mi głos.
Louis- No przecież nie wiedziałeś.- Powiedział i doszedł do Dominiki.- Chodź pójdziemy już.- Złapał ją za rękę.
K- Idę coś zdjęć.- Wycofała się zaraz po Lou i Dominice.
Niall- Stary nie chce się wtrącać, bo to dla ciebie ciężka sytuacja i nie jestem sobie w stanie nawet wyobrażać co czujesz, ale Oliwia też ma problem i jako prawdziwy facet powinieneś teraz zebrać się w garść i dać jej poczucie bezpieczeństwa i miłość.- Oznajmił stojąc nade mną.
JA- I mówi to facet, który nie potrafi zatrzymać przy sobie kobiety i pozwala jej odjechać z kwitkiem?- Warknąłem będąc pewnym, że tak właśnie jest.
Niall- Taa..-Westchnął po czym odwrócił się i wyszedł.
Zostałem sam a kiedy zobaczyłem, że na łóżku leży test ciążowy podszedłem i wziąłem go do rąk.
Faktycznie było na nim dwie kreski, ale i tak ciągle nie dociera do mnie co się dzieje.
Usiadłem i spojrzałem na kilka zużytych chusteczek leżących na poduszce.
Oliwia naprawdę cierpi a ja nie potrafię się zebrać. Niall ma racje..
Wstałem i podszedłem do okna aby zobaczyć, czy Oliwia nadal tam jest i zauważyłem ją siedzącą na
schodach przy głównym wejściu do domu.
Postanowiłem zejść do niej i spróbować pogadać i rzeczywiście wyszedłem z pokoju a na dole gdzie słychać było debatę w kuchni zatrzymałem się na chwilę i podsłuchiwałem.
D- Jezu jeśli on ją odrzuci to tylko on odniesie straty. Jestem wkurzona, że to teraz, tak szybko i w ogóle, ale pomogę Oliwii i jestem pewna, że dziewczyny też a on zostanie sam bez szacunku od nas i Oliwii tym bardziej od dziecka, które kiedyś będzie znało tą historię.
Harry- Chrzanisz Dominika! Liam nie jest zwykłą osobą, która może sobie zostać rodzicem z dnia na dzień. Rozpęta się burza!- Podniósł głos.
Louis- Nie krzycz na nią Styles bo zaraz puszczą mi nerwy.- Zwrócił mu uwagę.
Harry- A kim ty jesteś, żeby zwracać mi uwagę? Może ty tak nie myślisz? Może uważasz, że fanki puszczą nam to płazem? Media też? Uważasz, że będą im wysyłać paczki z ubrankami?- Zadawał pytanie jedno po drugim.- Może by tak właśnie było, gdyby nie fakt, że nikt o nich nie wie. Nie wiedzą, że Dominika to twoja dziewczyna, nie wiedzą, że Oliwia i Liam śpią w jednym łóżku już od miesiąca. Wyobraź sobie jak ludzie będą mieszać ich z błotem. - Tłumaczył mu dosadnie.- Właśnie w tym momencie żałuje, że w ogóle namówiłem was wtedy po koncercie, żebyśmy poszli w miasto, bo pojawiły się one i od tamtej pory nic już nie jest takie samo.
N- Czyli żałujesz, że się poznaliśmy i najchętniej cofnął byś czas? - Mówiła zdenerwowana.
Harry- Wlazłyście w nasze życie jak tornado! Wiesz jak było tu gdy was nie było? Ciągle ktoś nowy, ciągłe imprezy i w kółko mecze i granie w fife, a teraz obiadki, romantyczne akcje i czułości.
Niall- Stary skoro nikt tego nie chcę zmieniać to znaczy, że tak właśnie chcieliśmy od dawna.
Harry- I ty Brutusie przeciwko mnie?- Zapytał po czym wyszedł i nakrył mnie na podsłuchiwaniu.- A ty co dewotko?- Wydarł się po czym szturchnął mnie z bara i w złości pobiegł po schodach.
Louis- Pojebało go!- Krzyknął z gardła i usłyszałem jak coś tłucze się o posadzkę.
Postanowiłem wreszcie ruszyć się z miejsca i ruszyłem w stronę drzwi wejściowych, stanąłem jeszcze chwilę przed drzwiami po czym uchyliłem je po cichu.
O- Mama się tobą zajmie skarbie, choćbym miała zostać sama na całe życie, nigdy cię nie zostawię.- Szeptała do maleństwa ukrytego w jej brzuchu.
Przeszły mnie zimne dreszcze a łzy same naszły mi do oczu.
JA- Oliwia.- Zdołałem wydusić z siebie tylko tyle bo potem odwróciła się do mnie i spojrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczami.
O- Liam.- Odezwała się i pociągnęła nosem.
JA- Przestań płakać.- Poprosiłem i usiadłem obok niej łapiąc ją za rękę.- Przecież doskonale wiesz, że cię nie zostawię, Ciebie ani naszego dzidziusia.- Wymusiłem uśmiech aby dodać jej otuchy a pierwsza łza spłynęła z mojego policzka.
O- Liam, ja chciała bym, żebyś się z tym jakoś oswoił i nie podejmował pochopnych decyzji.- Powiedziała zabierając dłoń.- Ja doskonale zdaję sobie sprawę w jakiej sytuacji się znalazłeś i nie chcę wywierać na tobie tej pieprzonej presji, dlatego dzisiejszą noc spędzę w hotelu, właśnie czekam na taksówkę. - Oznajmiła.
JA- Nie.- Postawiłem się i wstałem.- Nie pozwolę ci się nawet ruszyć z tego miejsca.- Dodałem stanowczo.
O- Liam ja chcę, żebyś to wszystko przemyślał i nie musiał się litować za każdym razem kiedy na mnie spojrzysz. - Również wstała.- Pójdę tylko po swoją torebkę i widzimy się jutro.- Weszła do domu a ja bezradnie spojrzałem w gwiazdy. Odczekałem jeszcze jakieś pół minuty i wszedłem do środka, od razu do sypialni do której udała się Oliwia. Zobaczyłem, że dziewczyna zabiera swoje rzeczy ze stolika nocnego i od razu do niej podszedłem łapiąc ją znów za rękę.- Zostaw to Oliwia.- Powiedziałem już zirytowany.- Ja zniknę, to ja pójdę do hotelu, sama mówiłaś potrzebuję chwili na zastanowienie się, tu jej nie znajdę. Po za tym był bym chujem gdybym puścił cię bez jakiejkolwiek opieki samą, jesteś roztrzęsiona i cholera wie co mogło by ci się stać.- Oznajmiłem po czym pocałunkiem w czoło pożegnałem się z moją dziewczyną.

                                                                 *****
Jestem w hotelu, bez dosłownie niczego oprócz ciuchów, które mam na sobie, portfela i komórki.
Na szczęście udało mi się zapamiętać numer pokoju, w którym mieszkały dziewczyny..To pamiętne ósme piętro i na szczęście akurat był wolny. Wszedłem tam i zapaliłem światło. Rozejrzałem się i od razu podszedłem do łóżka na którym spała ONA. Usiadłem na nim po czym pogłaskałem kołdrę.
Przypomniał mi się wieczór w którym byłem tu tylko z nią i oglądaliśmy horror. Uśmiechnąłem się na samą myśl o jej strachu przed tym filmem.
 Westchnąłem głęboko i w duchu sobie podziękowałem, że brałem dziś rano prysznic i do jutra jakoś dam radę. Jutro jest też impreza urodzinowa Nialla i Dominiki, więc rano muszę wyjść na jakieś zakupy, wciąż nie mam prezentów tym bardziej ubrań. Nie chcę pojawiać się w domu ponieważ od razu Oliwia chciała by ze mną porozmawiać, a to mogło by zniszczyć jej humor na resztę dnia, a chcę aby dobrze się bawiła. Po prostu spotkamy się na imprezie i dam jej do zrozumienia, że przejdziemy przez to razem.
Boję się rozmowy, ponieważ obawiam się, że bardziej zależy jej na moim dobru niż na swoim, uważa, że kariera jest dla mnie ważniejsza... Boże jak bardzo się myli.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz